O MISJACH W BOLIWII

Siostra Dorota wskazuje na mapie Boliwię - miejsce swojej misyjnej działalności.

  Tuż przed zakończeniem roku szkolnego na spotkanie z uczniami trzciańskiej szkoły podstawowej i gimnazjalistami przybyła pochodząca z Trzciany, a pracująca obecnie w dalekiej Boliwii, siostra Dorota Domagała. To spotkanie, zorganizowane z inicjatywy nauczycielki trzciańskiej szkoły mgr Cecylii Rusak, było dla uczniów wielkim przeżyciem, o czym świadczyły liczne pytania oraz skupienie młodzieży podczas słuchania opowieści siostry Doroty.

   Zakonnica  została przedstawiona młodzieży przez dyrektorkę Zespołu Szkoły Podstawowej i Przedszkola w Trzcianie mgr Annę Bielak. Okazało się, że siostra Dorota ukończyła kilkanaście lat temu właśnie trzciańską podstawówkę. Nie od razu po ukończeniu szkół wstąpiła jednak do zakonu. Najpierw rozpoczęła pracę zawodową. Ale pewnego dnia zrozumiała, że może być szczęśliwa dopiero wtedy, kiedy będzie mogła żyć dla innych ludzi. Postanowiła więc wstąpić do Zgromadzenia Córek Bożej Miłości - zakonu, który założyła 21 listopada 1868 r. w Wiedniu Franciszka Lechner. W 1897 r. Córki Bożej Miłości uzyskały zatwierdzenie przez Stolicę Apostolską. Franciszka Lachner wraz z siostrami starała się im pomóc przede wszystkim kobietom, które przybywały "na służbę" do miast i często stawały się ofiarami wyzysku. Zgromadzenie zajęło się nie tylko pośrednictwem pracy, udzielaniem schronienia i pomocy, ale ale także wykształceniem młodych kobiet. W dużych miastach zakładało domy schronienia i kształcenia początkowego i zawodowego służących. Te zadania, choć w mocno zmienionych okolicznościach zgromadzenie realizuje do dziś. Obecnie Córki Bożej Miłości pracują: w Austrii, Albanii, Anglii, Ameryce Północnej, Boliwii, Bośni i Hercegowinie, Brazylii, Czechach, Chorwacji, Niemczech, Polsce, Włoszech i na Węgrzech. Siostry niosą pomoc wszystkim potrzebującym, niezależnie od pochodzenia społecznego, wyznania czy narodowości. W naszym kraju Córki Bożej Miłości są od 17 lipca 1886 roku to - to data ich przybycia  do Krakowa. Ich Dom Prowincjonalny mieści się obecnie na ulicy Pędzichów w Krakowie. W Polsce jest obecnie 17 Domów, m. in. w Krakowie, Częstochowie, Warszawie i Bielsku Białej. W tym ostatnim mieście Córki Bożej Miłości prowadzą własne gimnazjum i liceum ogólnokształcące. Zakonnice tak jak dawniej, rozwijają  głównie działalność oświatowo-wychowawczą, prowadząc przedszkola, szkoły i bursy.  Podstawowym zadaniem Zgromadzenia Córek Bożej Miłości jest bowiem nauczanie i wychowanie dzieci i młodzieży, opieka nad dziewczętami pracującymi w miastach oraz praca charytatywna wśród potrzebujących pomocy, niezależnie od ich wyznania i narodowości. Swoim życiem i pracą siostry pragną czynić Bożą Miłość widzialną w świecie.

Siostra Dorota Domagała.

    Siostra Dorota Domagała, pracowała najpierw jako katechetka w Pabianicach, a potem, po ukończeniu 9 - miesięcznego kursu w Centrum Formacji Misyjnej w Warszawie, 5 lat temu udała się do Boliwii. To republikańskie państwo na kontynencie południowoamerykańskim, graniczy z Brazylią na północy i wschodzie, Paragwajem i Argentyną na południu oraz z Chile i Peru na zachodzie. Jest jednym z dwóch krajów Ameryki Południowej, które nie mają dostępu do morza. Boliwia to najwyżej położony kraj w Ameryce Południowej. Na zachodzie wznoszą się góry, natomiast na wschodzie teren się obniża. Pasmo Andów o szerokości ok. 600 km, składa się tu z dwóch łańcuchów - Kordyliery Wschodniej oraz Kordyliery Zachodniej. Pod względem powierzchni (1 098 580 km2) to państwo jest więc trzykrotnie większe od Polski. Ale mieszka w nim jedynie 8,5 mln ludności, a gęstość zaludnienia wynosi 7,8 mieszkańca na 1 km2. Ludności stanowią Indianie, przede wszystkim plemiona Keczua i Ajmarowie. Poziom życia znacznej części ludności jest niski. Dochód narodowy brutto w przeliczeniu na jednego mieszkańca wynosi około 650 USD.

boliwia09.jpg (15600 bytes)
W takich warunkach mieszkają plemiona indiańskie na boliwijskiej prowincji.

Mapka Boliwii. Żródło: www.wikipedia.pl.
Boliwia.

Jak pisze w liście z Boliwii jedna z sióstr - misjonarek "Kraj ten boryka się z wieloma problemami. Przeszkodą w rozwoju kraju to: brak komunikacji, zły stan dróg, wielkie odległości, wysokie góry. Nie ma przemysłu. Ludzie utrzymują się z rolnictwa, pasterstwa i handlu, żyją bardzo ubogo. Mieszkają w lepiankach bez okien, drzwi i podłóg. Jedna izba służy im za sypialnię, kuchnię i jadalnię. Najczęściej śpią na ziemi, pokrytej skórami zwierzęcymi. Gdy jest zimno, do izby wprowadzają zwierzęta, by ich ogrzały. Codziennym ich pokarmem jest kukurydza. Dorośli żują zielone liście koki, która uśmierza głód i - jak twierdzą - dodaje im siły. Dzieci mają często wydęte brzuszki, co jest oznaką głodu. Są częste wypadki śmiertelne wśród dzieci z niedożywienia i głodu. Gdy rodzą się bliźnięta, jedno jest skazane na śmierć lub sprzedane. Innym problemem jest brak wody w porze suchej, która trwa tu od kwietnia do grudnia. Ludzie myją się w resztkach wody, którą potem piją, co powoduje epidemie cholery i różne choroby skóry. Ich wiara jest prosta i nierzadko skażona różnymi zabobonami i przesądami, co daje im poczucie wolności od przywiązań do rzeczy.

    Indianie zawsze okazują dużą cierpliwość, są wytrwali, mają czas i są zawsze uśmiechnięci. Inaczej przeżywają niektóre święta chrześcijańskie. I tak w Uroczystość Wszystkich Świętych przygotowują potrawy, które zmarli lubili, zbiera się cała rodzina i na ich grobach urządzają ucztę, modlą się i śpiewają.W Wielki Piątek przygotowują 72 potraw bezmięsnych, jedzą cały dzień i kradną co się da, twierdząc, że Pan Jezus umarł i nie widzi tego. Nasze Zgromadzenie Córek Bożej Miłości pracuje w Boliwii od 1992 roku. Jest nas 5 sióstr Polek i 4 kandydatki z Boliwii. Prowadzimy internat dla 70 chłopców i dziewcząt, dając im możliwość nauczenia się czytania i pisania, ukończenia szkoły i przygotowania się do sakramentów świętych. Jesteśmy odpowiedzialne za szkołę katolicką, do której uczęszcza ok. 600 dzieci. Prowadzimy szpital bez dotacji państwa, przeznaczony dla ludzi ubogich. Ludzie tutejsi, gdy zachorują, idą najpierw do znachora, płacąc drogo. Gdy nie mają już czym płacić, przychodzą do nas. Często jest już za późno na wyleczenie. Mogą jedynie przyjąć sakrament chorych i pojednać się z Bogiem przed śmiercią". [źródło: http://www.cbm-fdc.opoka.org.pl/m_boliwia.htm].

Na placówce misyjnej w Cochabamba. Bywa i tak.

   O tym samym mówiła siostra Dorota podczas spotkania z trzciańskimi uczniami w dniu 22 czerwca 2005 roku. Oczywiście opowieści o warunkach życia, nauki i pracy było znacznie więcej. Uczniowie dowiedzieli się m. in. o warunkach nauki swoich indiańskich rówieśników z okolic Cochabamba (czytaj kociabamba). Samo dojście do szkoły zajmuje im często 2 - 3 godziny. Jeśli jest pora deszczowa, to wezbrane potoki uniemożliwiają im dojście do szkoły, prowadzonej przez zakonnice. To dzieci z bardzo biednych rodzin, więc zwykle mają tylko jeden zeszyt do wszystkich przedmiotów, a bardzo często się zdarza, że nie mają nawet ołówków. Obowiązek szkolny zaczyna się tam w wieku 6 lat, a system nauki jest taki, jak kiedyś w Polsce, czyli podstawówka - to klasy I - VIII, potem czteroletnie liceum.

Siostra Dorota podczas spotkania z uczniami trzciańskich szkół.

    Uczniowie, zwłaszcza ze szkoły podstawowej, mieli do misjonarki wiele pytań. Pytali o to, co jedzą indiańskie dzieci, czy czytają książki, jak długo trwają lekcje (są dwie lekcje po 90 minut z jedną przerwą) i jakie mają przedmioty, jakie są tam pieniądze i co ile kosztuje itd. Pytali także siostrę Dorotę, dlaczego została zakonnicą i misjonarką. Jedna z uczennic zapytała o to, jak polskie dzieci mogą pomóc swoim rówieśnikom z Ameryki Południowej. Siostra Dorota powiedziała, że przede wszystkim modlitwą. Przesyłanie konkretnych przedmiotów, czy żywności jest bardzo utrudnione i kosztowne. Pozostaje jedynie przesyłanie pieniędzy. Na szczęście coraz więcej różnych organizacji rozumie potrzeby i przekazuje znajdującym się w Boliwii ośrodkom misyjnym pomoc finansową, która jest wykorzystywana głównie na potrzeby oświaty i ochrony zdrowia.

    Właśnie na finansowe wsparcie ze strony uczniów trzciańskich szkół może liczyć boliwijska placówka siostry Doroty, która w dalekim Cochabamba wspólnie z innymi, w tym dwoma Polkami: siostrami Elżbietą Dąbrowską i Weroniką Parzych, realizuje cel swojego życia i cel Zgromadzenia Córek Bożej Miłości, które najpiękniej wyraża się w misji prowadzonych przez nie szkół: "Czynić dobro, nieść radość, uszczęśliwiać, prowadzić do nieba". Wsparcie dla tego ośrodka nie będzie pierwszym działaniem trzciańskich dzieci na rzecz misji. Przypomnijmy bowiem, że co roku pieniądze na rzecz misji zbierane są przez kolędników misyjnych oraz w kościołach, zwłaszcza w niedzielę misyjną i tzw. Białym Tygodniu.

Dziękujemy siostrze Dorocie za udostępnienie zdjęć z Boliwii.

Polecamy:

wstecz