REMONT KOŚCIELNYCH ORGANÓW

Organy w Kościele Parafialnym w Trzcianie.

  Dziś trudno sobie wyobrazić nabożeństwa kościelne bez śpiewu z towarzyszeniem gry kościelnych organów. Elementem wyróżniającym je od całej rzeszy innych instrumentów jest ich niezwykła siła wyrazu, rozmiary, dostojeństwo i różnorodność brzmienia. Kościelna muzyka jest nie tylko ozdobą, ale przede wszystkim częścią liturgii. Dlatego tak ważne jest właściwe śpiewanie i granie. Tą sprawę reguluje watykańska instrukcja "Musicam Sacram". Specjalna instrukcję wydał także Episkopat Polski. Tradycyjny instrument kościelny jest czasem zastępowany przez organy elektroniczne, ale nigdy nie dorównają one tradycyjnemu kościelnemu instrumentowi, którego początki sięgają IV wieku naszej ery. W Polsce pierwsze organy w kościołach pojawiły się w XII wieku. Pierwszymi organistami i budowniczymi organów byli zakonnicy: benedyktyni, franciszkanie i cystersi.

Organy trzciańskiego kościoła zostały tu zamontowane w 1947 roku. W 2005 roku były już mocno zniszczone, m. in. przez korniki.

     Organy w Kościele pod wezwaniem Św. Małgorzaty w Trzcianie zostały zbudowane przez firmę Kamińskiego z Warszawy w 1947 roku. Posiadają dwa manuały, każdy po 58 klawiszy, 30 klawiszy nożnych, trakturę pneumatyczną, wiatrownice stożkowe, napęd mechaniczny. Pierwotnie posiadały 12 głosów, ale później dodano jeszcze dwa głosy - flet major i głos smyczkowy. Dźwięki wydaje tu około 900 piszczałek. 23 lata temu trzciańskie organy, za ks. proboszcza Władysława Rysia i gdy organistą
był Józef Mikołajek, były remontowane przez Firmę pana Henryka Smolenia - organmistrza spod Krakowa. Wcześniej chór i wspomniane organy były w innym miejscu obecnego kościoła, w części, która obecnie jest bliżej ołtarza. - W ostatnich latach popękała jednak skóra miecha i z tego powodu podczas uruchomienia miecha był w kościele duży szum, powietrze uciekało, czasem piszczałki same grały, a niektóre wręcz były nieczynne. Instrument był w stanie fatalnym. Wiele dziur porobiły korniki - mówi trzciański organista Stanisław Grabowski, który gra tu od 1 września 1979 roku. Przed nim organistami byli: Marszałek, Król i Józef Mikołajek. Obecny organista uczył się sztuki grania na kościelnych organach prywatnie, u organisty Odziomka w Tymbarku, a potem także w Studium Organistowskim w Tarnowie.

   Proboszcz Władysław Michura zdecydował więc, że remont kapitalny kościelnego instrumentu jest niezbędny. Wybrał zakres prac i do ich wykonania doświadczoną Firmę Organmistrzowską pana Tadeusza Piotrowskiego z Modlnicy koło Krakowa. To rodzinne przedsiębiorstwo, w którym pracują: ojciec Tadeusz i synowie Sławomir i Waldemar. Remontowali już organy w wielu kościołach, m. in. na Wawelu, w Laskowej, Łapczycy, Krzyżanowicach, Gawłowie, a niebawem wykonają remont instrumentów w Szczepanowie i Borzęcinie. Na czas remontu w Trzcianie przypada akurat 30-lecie pracy organmistrza Tadeusza Piotrowskiego, który pierwszą pracę rozpoczął w Firmie Henryka Siedlara od remontu organów w Podszkle koło Czarnego Dunajca.

Nowy miech umieszczono obok chóru.

Tadeusz Piotrowski i Stanisław Grabowski podczas oglądania organów.

    - Proboszcz  zdecydował o zakresie remontu. Postanowił przenieś miech z chóru do pomieszczenia obok i wyremontować go. W pierwszym etapie prac zajęliśmy się miechem. Najpierw przez półtora tygodnia robiliśmy jego części w warsztacie, wczoraj i dziś - czyli 23 czerwca 2005 r. - montujemy go w pomieszczeniu obok lewej części chóru.  Natomiast po trzciańskim odpuście ma być robiony remont samego instrumentu. To także będzie robione etapami, ponieważ instrument musi być "na chodzie". Najpierw wyremontujemy pierwszy manuał i pedał, a na końcu II manuał. Potem nastąpi ogólne strojenie. Dzięki przeniesieniu miecha, o wiele ciszej będzie na chórze i będzie tam też więcej miejsca. Zostawimy głos flet major, ale zlikwidujemy głos smyczkowy, bo jest zbyteczny i nie ma właściwych podłączeń. Wg naszych przypuszczeń ten instrument nie jest oryginalnym, zbudowanym przez Kamińskiego. Chyba jest sprowadzony z Zachodu. Nie jest bowiem wkomponowany w wystrój kościoła i ma nietypowy dla tej firmy prospekt (obudowa). Remont obejmie także szpachlowanie, uzupełnienie braków, malowanie - powiedział Tadeusz Piotrowski.

Wiele elementów organów jest zużytych lub zniszczonych. Remontu wymaga także wnętrze instrumentu. Jest tu około 900 piszczałek.

    Tak więc po wakacjach, a remont potrwa 3 - 4 miesiące - organy w trzciańskiej świątyni zabrzmią jak nowe. Na chórze i w kościele będzie ciszej, a oprócz czystego dźwięku "króla instrumentów", organy zyskają także lepszy wygląd. Renowacja instrumentu jest dosyć kosztowna, ale nowy proboszcz Trzciany może z pewnością liczyć na finansowe wsparcie parafian, którzy nigdy go do tej pory nie zawiedli.

wstecz