Miesiąc spędzony w sosnowym lesie, nad brzegiem
jeziora na północy Polski. W takiej okolicy druhny z 1. Trzciańskiej Drużyny Harcerek
,,Silva" rozbiły wraz z niepołomickimi harcerzami i harcerkami swój obóz.
Pierwsze trzy dni były bardzo ciężkie. Czekała ich pionierka, rozbijanie namiotów,
cięcie żerdek, wbijanie gwoździ i budowanie pryczy, na których spokojnie mieli
przespać dwadzieścia dziewięć nocy.
6 lipca 2011 r. wszystko stało na swoim miejscu. Od tego momentu
osiemdziesięciu harcerzy i harcerek rozpoczęło swoją leśną przygodę. W podobozie 1
TDH ,,Silva" i 7 NDH ,,Szatra" harcowanie rozpoczęły cztery zastępy, w tym
dwa trzciańskie.
- Czytając ten artykuł pewnie ciężko Wam jest uwierzyć w to, że
miesiąc spędziłyśmy blisko natury. Z dala od hałasu, pośpiechu, komputera, ciepłej
wody i elektryczności. Niemniej jednak tak właśnie było. Każdy dzień
rozpoczynałyśmy krótką piosenką i gimnastyką, bo jak wiadomo w zdrowym ciele zdrowy
duch. Następnie śniadanie, czasami trafiała się służba kuchenna, czy też
wartownicza, a zaraz po nich mnóstwo atrakcji. Wyjście na gry terenowe, pływanie
kajakami po jeziorze, służba u mieszkańców tamtejszej wsi, śpiew ogranie na werandzie
pałacu i zorganizowanie zabaw dla małych dzieci mieszkających w Człopie (południowo -
zachodniej części Pojezierza Wałeckiego w województwie zachodniopomorskim). To
wszystko to tylko mała cząstka tego co robiłyśmy. Obozu nie da się opisać w dwóch
słowach, obóz trzeba przeżyć. Podczas naszej wakacyjnej przygody wszystkie druhny z
niecierpliwością wyczekiwały trzydniowych wędrówek, które do dnia wyjazdu były
ogromną tajemnicą. Mianowicie w tym roku postanowiłyśmy udać się drużynami nad
morze. Naszym celem był Koszalin i Mielno Koszalińskie. Pomimo złych warunków
atmosferycznych dwadzieścia harcerek biegało po plaży w deszczu skakało przez
sztormowe fale i śmiało się do łez. Tym oto sposobem przemoczone wróciłyśmy
pociągiem do swojego obozu. Tam pogoda także była w kratkę, ale to nie przeszkodziło
w zajęciach związanych z pierwszą pomocą, ziołolecznictwem, strzelaniem z łuku czy
też nauką wypalania garnków w glinianym piecu. Podczas miesięcznego wypoczynku
wzięłyśmy udział drużynami w olimpiadzie obozowej, polowych mszach harcerskich oraz
pokazie musztry - relacjonuje Aleksandra Błasińska - jedna z uczestniczek tego obozu.
Dwadzieścia dziewięć dni minęło w mgnieniu oka. W pamięci
uczestników tego leśnego obozu teraz pozostaną wspomnienia i wizerunki twarzy wielu
nowych znajomych ludzi, z którymi harcerki z Trzciany mają nadzieję utrzymywać kontakt
i spotkać się w przyszłym roku na harcerskiej drodze. |