Kronika szkoly ludowej w Kamionnaj od roku 1894
Dział I
A. Budynek szkolny
Budynek szkolny wystawiony w roku 1894 kosztem gminy Kamionna i obszaru
dworskiego Kamionna, będącego własnością Wielmożnego Pana Józefa Herbu Kościesza
Ożegalskiego. Budynek ten ma długości 15m, szerokości 9m, wysokości 30m wystawiony na
gruncie kupionym na kwotę 180 złr, 130 złr od wójta gminy Jana Nowaka - spoczywa na
podmurowaniu kamiennym - zbudowanym z drzewa wyrzniętego, wewnątrz tynkowany z
wyjątkiem powały w sieni, klasie i kuchni - z gankiem od zachodu - nakryty dachówką
niepołomicką o jednym z cegieł murowanym kominie - graniczącym od strony wschodniej z
gruntem, a właściwie z łąką Jana Nowaka, a od południa z gruntem Jana Burdela, od
zachodu z gruntem Józefa Dudziaka. Jest podzielony na 2 części: Pierwsza wschodnia
część przeznaczona jest na mieszkanie dla nauczyciela ma (.) długości i (.)
szerokości. Mieszkanie to składa się z dwóch pokoi i kuchni. Pokój od zachodu ma
(...) długości, a (...) szerokości, posiada od zachodu dwa okna od ziemi, ma dwupołowe
niemalowane drzwi.
Pokój od wschodu mieszkalny ma jedno takie niemalowane okno. W ścianie między pokojami
jest piec ramienny i drzwi dwupołowe. Na zachód od mieszkalnego pokoju jest kuchenka.
II. Zachodnia część budynku przeznaczona jest na sale szkolną - która ma długość
8,5 m, a 6,4 m szerokości. W ścianie południowej i zachodniej po dwa okna. Okna te
mają po 1,5 m wysokości, a 1 m szerokości. Piec ogrzewalny jest z cegieł. W ścianie
wschodniej są drzwi dwupołowe niemalowane ze zwyczajnym zamkiem, mające (...)
wysokości a (...) szerokości. Pokój mieszkalny tak pierwszy jak drugi ma 5 m
długości, a 3,5 m szerokości. Kuchnia zaś (...) długości, a (...) szerokości.
III Sień jest tylko do klasy i mieszkalnego pierwszego pokoju. Ma (...) długości a
(...) szerokości.
IV Na strych jest otwór z sieni a wchód schodami. Na strychu są dwa okienka. Strych
jest lepiony gliną. Cały dom jest tynkowany wewnątrz i bielony powałą w pokojach
mieszkalnych tynkowana.
V Podłoga wszędzie pojedyncza.
Na własną prośbę dostałem od 1 sierpnia 1894 roku stałą posadę nauczyciela przy
nowo zorganizowanej szkole w Kamionnej. Kiedy przyjechałem na tę posadę10 sierpnia tego
roku, zastałem w szkole roboty jeszcze nie ukończone - prawie myto podłogi, lepiono
strych itd. Nie mogłem więc się wprowadzić do budynku, tylko rozłożyłem się obozem
na trawniku koło szkoły jak cygan i tak czekałem końca mycia podłogi przynajmniej w
jednym pokoju - ludzi tymczasem naschodziło się multum, a przede wszystkim dzieci
obtoczyły mnie kołem, jednak stały z daleka i wskazując palcem na me rupieci, to na
zegarek - budzik, to na dywanik - robiły swe uwagi śmiejąc się i dowcipkując po
swojemu - żadne jednak nie zbliżyło się do mnie, gdyż jak zaraz poznałem, była to
sama dzicz - dotychczas rzadko widywały surdutowca. Przewodniczący Jan Nowak wójt,
stojąc nad ludźmi zajętymi robotą w szkole dawał mi lekcje zachowania się z ludźmi,
mówiąc, że jak tylko z nim będę trzymał, to wszystko będzie dobrze - że powinienem
się go we wszystkim radzić, a on już tak zrobi, że będzie dobrze - bo on tu wszystkim
rządzi - on jest wójtem, przewodniczącym,
pierwszym oglądaczem zwłok, członkiem Rady Powiatowej i "Bóg nie wie czem"- a jak
z nim nie będę trzymał, to źle na tym wyjdę, bo on się zna ze wszystkimi panami i z
panem Hovardem (poseł do sejmu z powiatu bocheńskiego) i co chce to musi przeprowadzić.
Widząc tyle godności w jednej osobie, takie znajomości z panami pomyślałem sobie:
"Teraz biedny nauczycielino odżyjesz materialnie i moralnie przy tak wielkim
człowieku", a kiedy mi powiedział i pokazywał, że i w gazetach pisuje jak w
Krakowie, widziałem rozprawę jego podpisem naznaczono o drogach powstańczych, to już
całkiem zgłupiałem widząc tyle mądrości nagromadzonych w jednej osobie - tym
czasem jak później się dowiedziałem, rozprawę tę w Krakowie napisał kto inny, tylko
nie chcąc w takim Krakowie figurować swym nazwiskiem, za wiedzą Nowaka dał jego podpis
- w ten czas dużo już mój przewodniczący stracił u mnie na tej mądrości. Nie
rozpakowawszy się dobrze, zaraz w pierwszym tygodniu wyjechałem na ślub mój do Sącza
i tam zabawiłem cały tydzień, a kiedy wróciłem, ujrzałem pod oknem ślady wspinania
się w celu zaglądania do pokoju i szybę głową rozbitą - ciekawi wszyscy byli co też
ten nauczyciel ma za sprzęty - a kiedy zacząłem rozpakowywać bieliznę zostawioną na
podłodze zastałem ją całkiem spleśniałą - nie wiedziałem z jakiego to powodu się
stało - dopiero mówiąc z ludźmi tamtejszymi dowiedziałem się, że to zawsze tak mi
będzie się działo, gdyż szkoła została wybudowana na bagnie. Więc dlaczego tuście
wybudowali, a nie gdzie indziej - czyż nie było placu? - Taj był plac i to nie jeden,
ale jak się wójt uparł, aby od niego kupić, tak postawił na swoim, a jak który z
radnych rzekł słowo przeciwko temu, to się aż do bitki brał, cóż było robić,
wszyscy zamilkli a nawet zapłacili mu 180złr za pół morgu takiej moczary, chociaż u
nas dostanie mórg gruntu za 200złr - ale pod szkołę to trzeba drożej zapłacić bo to
z gminnych pieniędzy. Rzeczywiście wilgoć była straszna, zaraz w pierwszym roku
czułem się tak ja, jak i żona, niezdrów. Dziecko nam widocznie także z wilgoci i
grzybu - gdyż zaraz w pierwszym roku grzyb był straszny - umarło. Szkoła nie jest
wykończona całkiem - koło szkoły żadnego zabudowania, żadnego ogrodzenia, nie mogę
mieć żadnych grządek z jarzynami, gdyż przyjdzie bydło nierogacizna i wszystko
zepsuje - mówiłem o tym z przewodniczącym, ale mi zawsze obiecuje, że to kiedyś
zrobi - ale kiedy - to chyba Bóg jeden wie. Do tego przewodniczący pogniewał się na
mnie, gdyż ja chciałem wziąć (tekst nieczytelny) szkolną na siebie za 12 złr.
Przewodniczącemu jednak się to nie podobało widocznie - zwołał zamiast Radę szkol.
m. zwołał Radę Gminną i ta ugodziła stróża z gminy - ten jednak robił to co jemu
się chciało wcale mnie nie słuchając - więc ja nie poradziwszy się pana Nowaka
przewodniczącego odniosłem się z tem do Rady Szkolnej Okręgowej i ta powiedziała, iż
obsługa szkolna podlega tylko zarządowi szkoły - więc mi ją ze sprzeciwem oddano
- od tego czasu pan przewodniczący krzywo patrzał na mnie - i starał mi się
szkodzić na każdym kroku i tak jeździł z dwoma gospodarzami skarżyć na mnie, iż
zaorałem całe pole koło szkoły po same węgła, że nie maja się dzieci gdzie bawić,
i że go zarzucam kawałkami - tym czasem pokazało się gdy ck. inspektor szkolny
przyjechał, że to jest nieprawda - i ten inspektor widząc, że koło szkoły nie ma
żadnego budynku gospodarskiego - żadnego ogrodzenia - brak mostka przed kuchnią i
przedsionka - nakazał to wybudować, jednak pomimo dwukrotnego rozporządzenia ck. Rady
Szkolnej Okręgowej nic nie zostało zrobione - widząc jednak, że z pensji mej nie
potrafię wyżywić rodziny nic nie chowając - wybudowałem własnym kosztem chlewek, aby
chować na opas nierogaciznę, gdyż się to tutaj opłaca.
Widząc, że ten przewodniczący się wcale o szkołę nie stara - zrobiłem to, że
wybrano w 1896 roku w styczniu przewodniczącym Wielmożnego Pana Józefa Ożegalskiego
właściciela dworu - lepiej przecież z mądrym stracić, niż z głupim zarobić. Pod
jego więc rządem zaczęto budować dla szkoły stajnię i drewutnię i zaczęto zwozić
kamienie na piwnicę - jednak wykończenia tego nie doczekałem się, gdyż na własną
prośbę zostałem zamianowanym stałym nauczycielem w Łomnicy w powiecie Nowy Sącz od 1
sierpnia.
W roku 1895 z wiosną posadziłem za gościńcem do 30 drzewek owocowych, jednak trafiłem
na posuchę i tylko 20 mi się przyjęło - zaraz w następnym roku zasadziłem
przeszło 10 drzewek i te się przyjęły i w tym samym roku zasadziłem przy granicy od
łąki Jana Nowaka - aby ozdobić szkołę, kilka jarzębów (dar ze dworu) jednak ktoś
je gdy się już przyjęły poodrywał - jednak zasadziłem je na powrót -
poobkładawszy kamieniami i przyjęły się - przed oknami frontowymi zasadziłem dwa
kasztany dzikie, jedną lipę i dwie akacje jedną białą, drugą czerwoną.
W roku 1894 zawiązała się spółka pod przewodnictwem Wielmożnego Józefa
Ożegalskiego z kapitałem 40 tys. złr w celu poszukiwania nafty tak na
chłopskich, jak i dworskich gruntach, gdyż były silne oznaki tejże. Przez 2 lata
funkcjonowała studnia wiertnicza pod Bełdnem nad potokiem - wywiercili tą studnie na
450 m i nic nie znalazła i na tym się skończyło.
W roku 1895 był nadzwyczaj wielki urodzaj owoców - tak, iż w spokojny dzień
gałęzie się łamały, ćwierć śliw można było kupić za 15 złr. W tutejszej gminie
są wielkie sady szlachetnych gatunków drzew owocowych, gdyż dawniejszy właściciel
dworu p Surzeba w tem się kochał, sprowadzał różne gatunki i szczepił - ludzie więc
ze dworu znów sobie przywłaszczali.
Kiedym nastał, nie mogłem swobodnie się przejść przez wieś, gdyż dzieci
wyglądając zza węgieł i chałup wywoływały różne przezwiska za mną - potem jednak
gdy zaczęły chodzić do szkoły tak się okrzesały, iż swobodnie mogłem wsią
spacerować nie słysząc żadnych przezwisk.
Ludzie dosyć mnie lubili - widząc, iż nie mam pola - dali mi kilka zagonów
ziemniaków - a ten kawałek koło szkoły, kiedy miałem uprawiać, sami mi się
wmówili z nawozem - tylko sobie nająłem konie.
W roku 1895 we wrześniu umarł w tutejszej parafii w Trzcianie ksiądz proboszcz kanonik
Fr. Jaglarz rodem ze Starego Sącza dawny kapelan wojskowy - był w bitwie pod Solferino
we Włoszech. Był bardzo dobrym proboszczem, ludzie go bardzo żałowali. Dzieci szkolne
wzięły udział w odprowadzeniu zwłok tegoż na cmentarz. Po śp. ks. Jaglarzu został
proboszczem ks. Stanisław Rzepecki rodem z Bochni - na jego instalacyi było mnóstwo
gości, panów, szlachty, urzędników itd. Dziatwa szkolna z Kamionnej także wzięła
udział na tej uroczystości, chociaż to było we wakacje.
Na tym kończę moje pisanie. Co uważałem za godne napisania umieściłem w kronice tej
szkoły, życząc tutejszej szkole dalszego rozkwitu i wpływu na oświatę ludu
tutejszego, a moim następcom zdrowia czerstwego, którym ja się tu wcale nie cieszył -
miłości tutejszych ludzi i owoców ze swej pracy - aby ludzie tutejsi poznali, czym jest
szkoła - jak było gdy szkoły nie było, a jak jest, gdy dzieci szkołę pokończyli.
Życzę Wam Panowie następcy, abyście dłużej popasali w tutejszej gminie, bo ja
popasałem tylko 2 lata.
Dnia 6 sierpnia wyjeżdżam na nową posadę, spodziewając się, że mi tam będzie
lepiej. . Kamionna dnia 5 sierpnia 1896 r. Maciej Niedźwiedzki nauczyciel
Kronika od r. 1896
Otrzymawszy nominację z R.S.O. na prowizoryczną samoistną posadę
przy szkole 1- klasowej w Kamionnej, rozpocząłem urzędowanie w dniu 1 września 1896.
Przyjechawszy na posadę, zastałem budynek szkolny wewnątrz zrujnowany, gdyż wszystkie
podłogi z ubikacyi zostały powyrzucane z tego powodu, gdyż grzyb zaczął niszczyć
budynek. Wyrzucenie podłogi miało na celu osuszenie ziemi, ażeby w ten sposób zapobiec
szerzeniu się grzyba. Nie mając mieszkania, wynajęła mi Rsm. mieszkanie u gospodarza
miejscowego Michała Surmy. Tam przemieszkawszy od września do 10 grudnia, sprowadziłem
się potem do mieszkania w budynku szkolnym, którego jednak i tak całkiem nie
zajmowałem, mieszkałem tylko w jednym pokoju od strony gościńca, w którym dano
prowizoryczną podłogę. Budynkowi szkolnemu groziło całkowite zamknięcie do jakiegoś
czasu, ponieważ ck. inspektor okręgowy będąc tej samej jesieni na wizytacji, uznał go
za niestosowny do nauki, ponieważ w sali szkolnej nie było podłogi, a nauczyciel miał
być na inną posadę przeniesiony. Atoli Wmy Pan Józef Ożegalski właściciel dworu
oraz przewodniczący Rsm. widząc, że dzieci wieloby ucierpiały na tem nie pobierając
żadnej nauki, prosił listownie wiceprezydenta Rsk. Fr. Bobrzyńskiego o interwencye w
tej sprawie. Wystarczało bowiem w tym razie aby dać podłogę w sali szkolnej, a nauka
bez przeszkody odbywać by się mogła. Tak się też stało. Pan wiceprezydent zaraz
zajął się tą sprawą i rozporządził telegraficznie tutejszej R.S.O., aby szkoły nie
ważyła się zamykać i nauczyciela przenosić. Wmy J. Ożegalski uważając zamknięcie
budynku szkolnego - który niedawno zbudowany został, bo dopiero 2 lata minęły - za
największy skandal, kładąc szkołę ludową publiczną na równi z innymi urzędami
publicznymi, rozporządził, aby w sali szkolnej dano podłogę. W dniach 15 i 16 grudnia
kładło dwóch cieśli podłogę jednakowoż tak, że deski były od poziomu ziemi o 1/2
m oddalone. Przedtem deski dotykały ziemi jeszcze dobrze niewysuszonej i to we wszystkich
ubikacjach, z tego też powodu grzyb się rozwielmożnił.
W następnym roku t. j. 1897 dano w lecie we wszystkich innych ubikacyach podłogę,
przyciesia zniszczone od grzyba podmurowano cegłami, tylko prowizorycznej podłogi w
pokoju od gościńca dotychczas nie usuniono, a byłby już czas największy aby zrobić
jak należy. Koło budynku szkolnego okazują się jeszcze następujące braki: brak
stajni i drewutni, przedsionka do kuchni, brak osztachetowania i rynien. Dotychczas także
nie pomalowano jeszcze okien i drzwi farbą pokostową, co jest bardzo niezbędną rzeczą
już to ze względu na trwałość, już też na wygląd. Jest jednak nadzieja, że jakoś
to powoli nastąpi, ale kiedy? Gdy ta robota będzie powoli szła, to jedno drugiego nie
doczeka, bo znów niedługo trzeba będzie budynek reperować. Tyle co do budynku
szkolnego.
Co się zaś tyczy stanu nauki to uważam za wielką niedorzeczność,
abym sam ja ją oceniał lub chwalił, ocenę pozostawiam jedynie władzom przełożonym i
tym, którzy mieli sposobność przysłuchać się odpowiedziom dzieci na egzaminie. Co
się zaś tyczy zainteresowania się nauką szkolną tak przez dziatwę jako też i przez
lud, uważam za stosowne parę słów napisać. Nauka w tutejszej szkole, zanim nastałem
prowadzona była dopiero 2 lata. Promień oświaty zaczął się powoli dopiero
przedzierać do młodocianych umysłów. Atoli wiele pracy żmudnej i znojnej będzie to
kosztować, zanim każdy w tutejszej gminie przyjdzie do przekonania, że oświata czyli
nauka jest koniecznie potrzebna, że oświata jest jakoby promień zbawczy, który
przedziera grubą oponę ciemnoty i człowieka na dobrą drogę prowadzi, że oświata
jest jakoby ów słup ognisty, który Mojzeszowi idącemu z Izraelitami przez Morze
Czerwone drogę oświecał, że przez oświatę
dochodzimy powoli do dobrobytu, a przez dobrobyt do wolności. Każdy daje dziecko uczyć
jedynie z obawy przed karą, a nie z przekonania i zdrowego rozumu, że mu to jest
koniecznie potrzebne. Miałem atoli to szczęście spotkać się z takimi ludźmi w
tutejszej gminie, którzy mieli to przekonanie jednak było niewielu. Aby zachęcić lud
do regularnego posyłania dziatwy do szkoły, chwytałem się różnych sposobów.
Starałem się przede wszystkim aby być przystępnym dla ludzi i żeby ich ku sobie
przyciągnąć i ośmielić, gdyż jedynie przez to mogą mieć zaufanie do szkoły i
nauczyciela - ażeby dziatwę zainteresować i pozyskać dla szkoły, uczyłem ją śpiewu
dość często i okazało się, że to było dla niej potrzebne, gdyż dziatwę potem nic
od szkoły oderwać nie mogło i dziatwa regularnie do szkoły uczęszczała. W lecie
dziatwa uczyła się rozmaitych gier i zabaw gimnastycznych. Starałem się także o to,
aby uczyć dziatwę jak najprzystępniej, żeby się trudnościami nie zrażała. Popisy
szkolne, które odbywały się z końcem roku szkolnego 1897 i 1898 były bardzo dobrym
czynnikiem do zachęty, gdyż dziatwa miała przykład z góry, widząc inteligencję
miejscową i zamiejscową licznie zgromadzoną. Na popisach tych, którym towarzyszył
śpiew oraz i deklamacja była zgromadzona i ludność miejscowa, która przy tej
sposobności mogła się przekonać, jaki jest pożytek z całorocznej nauki. Piszącemu o
popisach przyjemną jest mi rzeczą zarazem wyrazić uznanie i podziękowanie Wielmożnemu
Józefowi Ożegalskiemu właścicielowi dworu, który zawsze na popis nie szczędził
pewnej kwoty na zakupno nagród dla dzieci, jako też i Przewielebnemu Ks. Stanisławowi
Rzepeckiemu proboszczowi w Trzcianie, który również obdzielał dzieci nagrodami. W
końcu należy się też uznanie i innej inteligencyi, którzy raczyli każdy popis roczny
podczas mego 2 letniego urzędowania swym pobytem zaszczycić, dając przez to do poznania
ludowi miejscowemu, że się nauką interesują. Bardzo wielkim czynnikiem ku podniesieniu
tutejszego ludu pod
względem moralnym, jako też ku podniesieniu zamiłowania do tego co jest dobrem
szlachetnem i wzniosłem były Misje i założenie czytelni. Misje, które odprawiały
się w parafii w Trzcianie w lutym w r. 1897 przez 8 dni, były bardzo porządane i
zbawienne, które jako rosa ożywcza skropiły grunt serc ludzkich i podniosły lud na
duchu i zdarły w części łaskę ciemnoty z ich oczu. Księża Misjonarze ognistą
wymową wskazywali ludziom źródła złego i skutki, a największym złem, które się w
tej parafii rozwielmożniło był nałóg pijaństwa.
Dziatwa szkolna brała także udział w Misyach. Wszyscy ludzie czy
starzy czy młodzi ślubowali od wódki, która przedtem była ich największą
przyjaciółką. Gdy nastałem,miałem jeszcze sposobność usłyszeć jak niektórzy
mając rozognioną fantazję od gorzały wyli nieludzkimi głosami wracając późną
nocą do domu i to nie pojedynczo, lecz gremialnie. Po Misyach zupełnie to wszystko
ustało. Ludzie przestali już pić tak w miejscu, jak i na jarmarkach i przyszli do
przekonania, że tylko w ten sposób bogacą synków Izraela, za co im oni potem grunta
zabierają.
Założenie czytelni w marcu 1898 r. okazało się niezbędnym po
Misyach, gdyż ludzie w wolnych chwilach czytywali różne pożyteczne książki, a gdy
kto nie umiał czytać, to mu jego własne dziecko czytało. Ludność powoli zaczęła
się interesować nauką, widząc interesujące popisy szkolne, czytając różne
książki, albo słuchając ciekawych odczytów w czytelni. Założycielom, a zarazem
inicjatorom czytelni a mianowicie Wielmożnemu Józefowi Ożegalskiemu i Przew. ks. prob.
Stan. Rzepeckiemu wyrażam uznanie i podziękowanie za to, że nie szczędzili starań
koło założenia czytelni.
Jestem teraz tego zdania, że praca w tutejszej gminie w kierunku
cywilizacyjnym powinna iść dobrym torem, mając mniej więcej ustaloną frekwencję
szkolną, czytelnię i pokrzepienie i zbudowanie ludzi naukami religijnymi z okazji
odbytych Misyi. Ponieważ tutejszy lud nie jest z gruntu zły, lecz dobry, bojaźliwy lecz
cokolwiek zaniedbany i łatwo go sobie ująć można, więc potrzeba tylko ze strony
nauczyciela, ażeby był dla nich przystępnym, dobrym i życzliwym, gdyż w razie
przeciwnym lud nie będzie miał do niego zaufania i do szkoły, i nauka szkolna dużo na
tym ucierpi.
Dnia 30 czerwca 1898 r. odbyła się równocześnie z popisem
uroczystość szkolna ku uczczeniu 100 letniej rocznicy urodzin Adama Mickiewicza.
Uroczystość ta odbyła się na dworze przy szkole i wypadła ku ogólnemu zadowoleniu
obecnych. Dzieci śpiewały patryotyczne pieśni i deklamowały wyjątki z jego dzieł. Z
okazji tej uroczystości przemawiał do zgromadzonych tak Ks. proboszcz jako też i Pan
dworu. Na końcu uroczystości rozdawano książeczki o Mickiewiczu i jego portrety. Na
pamiątkę tej uroczystości jeszcze w maju zasadzono świerka, którego na uroczystość
ozdobiono chorągiewkami, a portret Mickiewicza umieszczono na szczycie. Atoli świerk
się nie przyjął, gdyż został późno wsadzony, co się też stało z przyczyn od
miejscowego nauczyciela niezależnych. Dlatego rozporządziłem, aby w czas na wiosnę w
r. 1899 zasadzono to samo lub inne drzewko w tym samym miejscu
Kończąc te kronikę składam życzenia, żeby moim następcom dobrze
się tutaj wiodło, żeby mogli widzieć owoc swej żmudnej pracy - życzę tutejszej
szkole dobrego rozkwitu i aby z niej jako ze źródła tryskało coraz więcej promieni
jasnych przedzierając grubą oponę ciemności w umysłach ludu - żeby lud tutejszy
przyszedł do poznania, co dobre a co złe, i żeby miał to przekonanie, że nauka ma
wprawdzie gorzkie korzenie, ale słodkie owoce. Z powodu obsadzenia tej posady stałym
nauczycielem, zostaję obecnie przeniesiony urzędownie na równorzędną posadę do
Świniarowa przy Wiśle, w tym samym okręgu i życzę mym następcom w pracy
nauczycielskiej "Szczęść Boże".
Kamionna 30/8 1898
Floryan Masoń
H. Pasieczny
Od września 1902 r. dostałem stałą posadę w Kamionnej. Przy szkole
nie zastałem żadnego budynku gospodarczego, ani stajni, ani chlewa, drewutni, ani
piwnicy, ani żadnej podobnej rzeczy. I tak długo (bardzo długo) trzeba się bez tego
obchodzić. Studnię kosztem 30 złr. (60 K) wybudowano w 1900 r.
Dzieci codziennej nauki zastałem i miałam około 130. W 1901 roku już mówiono o
drugiej sile, w 1902 urządzono w czasie wakacyi drugą salkę naukową (na Adamowskiem) u
Knapikowej wdowy. Mianowano nauczycielkę w lipcu 1902. Ale nie przyjęła tak odległej
posady. 9 grudnia 1902 przybył na posadę tutejszą na drugą siłę Walenty Nocoń i
zostawał tu do 30 września 1903 r. W nocy z czwartku na piątek 9 października 1903 r.
przybyła (na K. fu) na tutejszą posadę p. Julia Danikiewicz z Bochni. Mieszkała parę
miesięcy w szkole, potem u Surmy Michała i u Mecha Jana pod lasem. Była rok na posadzie
i przeniosła się sama do Buczyny bliżej Bochni i jej rodziców. Na rok przyszły
nastała Franciszka Ksawera Bankiewicz z Wiśnicza Nowego. ( Niższa była nieco wzrostem
od poprzedniej ). Po roku była przez miesiąc 1 nauczycielką Helena Kicianka,
maturzystka przemyska i rodem z Przemyśla . Na październik wróciła na posady p.
Franciszka Ksawera Bankiewicz.
W jesieni 1905 r. zasadzono dwa szczepione drzewka (jabłonie w stronie
południowej budynku szkolnego. Wtedy też uchwalono 700 złr. na restauracye budynku
szkolnego. Inspektorem szkolnym w 8 latach od 1898 r. i przedtem był p. Antoni Lewak,
starszy już wiekiem i doświadczeniem.
Dzień 17 czerwca 1906 r. był jedyny w swoim rodzaju. Pierwszy raz jak
się zdaje od czasów historycznych przejeżdżał koło tutejszej szkoły ks. biskup
tarnowski dr Leon Wałęga w czasie wizytacji z Żegociny do Rybia.
W roku 1908 c. k. Rada Szkolna Krajowa podzieliła okręg bocheński
szkolny na dwa regiony: północny od cesarskiego gościńca idącego z Bochni ku Gdowu (
i Kalwaryi ) i południowy ( w okolicy Wiśnicza c. k. Inspektorem naszego tu rejonu był
Piotr Rajchert, który tutejszą szkołę wizytował w czerwcu 1909 r. i wnet potem
przeniesiony został do Brzeżan (do wschodniej Galicyi ). Po nim został inspektorem
naszego rejonu p. Józef Ciembroziewicz, były kierownik szkoły w
Królówce. Wizytował on tutejszą szkołę 17/5 1913 r. W czasie wakacyi tegoż roku na
konferencyi okręgowej 1/7 żegnał się z nauczycielstwem, (tekst nieczytelny) na
stałego inspektora do Rzeszowa. W tymże roku w kwietniu żegnał się również z
tutejszą dziatwą szkolną proboszcz tutejszy ( w Trzcianie ) ks. kan. Michał
Paczyński, który 6 lat był tu profesorem po 4 letnim pobycie swego poprzednika ks. kan.
Piotra Hulaka ( przed nim 7 lat był ks. Stanisław Rzepecki ).
Przy końcu czerwca 1913 r. w niedzielę brała udział w nabożeństwie
parafialnym dziatwa szkolna. Nabożeństwo to było z okazyi pięćdziesiątej rocznicy
walk 1863 r. W przeszłą niedzielę było poświęcenie krzyża na polu Józefa
Ożegalskiego właściciela obszaru dworskiego, który brał czynny udział ( jako
młodzieniec ) w 1863 roku.
W tych latach coraz gorzej stoi sprawa z budynkiem szkolnym . Przed
paru laty uchwalona restauracya zamieniona być miała na budowę nowego budynku
szkolnego, tymczasem trudna nadzieja, aby był nowy budynek, a stary rozpacz budzi swym
(tekst nieczytelny) grzybem i wierzchnim rozpadaniem się i zapadaniem się. Daj Boże
jakoś wybrnąć z tego!
Od sierpnia 1913 r. przybył na proboszcza tutejszego Stefan Müller i z
nowym rokiem szkolnym rozpoczął nauczać religii i w szkole tutejszej. Na siłę
pomocniczą w szesnastym roku służby w tutejszej odległej gminie kierownika Stanisława
Pasiecznego przybył szlachcic z rodu Feliks Rogalski. Przed nim była rok pomocniczy
Kamila Wasyliszyn ( obecnie w Królówce stale). Przed nią Jan Nocoń obecnie stały w
Komornikach ( wielickie ). Przedtem była nadetatny 6 lat Franciszka Ksawera
Bankiewiczówna, która obecnie jest w Rajbrocie.
Pisałem 9 października 1913 r. Pasieczny Stanisław w Kamionnie.
W roku szkolnym 1913/14 i 15 był nauczycielem pomocniczym Feliks Rogala
Rogalski ( 3/7 1918 r. zmarł w szpitalu (tekst nieczytelny) ).
W roku 1914 mianowicie w drugiej jego połowie opis niezwykłych rzeczy
wchodzi do tej kroniki. Od początku sierpnia wybucha wojna europejska czy nawet
światowa. Z dala była poczatkiem aż tu zbliżyła się, całkiem sie
zbliżyła.Słychać było już w październiku i listopadzie pomruk daleki i bliższe
granie armat,
szczególnie w północnym, północno-wschodnim i północno-zachodnim kierunku. Wreszcie
ta muzyka przyciągła całkiem w sąsiedztwo tutejszej szkoły. Nauka
ciągle w czasie wojennym chromała. Z początkiem listopada przestała funkcjonować
obnośna poczta. Natrącano i mówiono o zbliżaniu się nieprzyjaciela. Patrole wojskowe
od połowy listopada po kilku przejeżdżały tam i siam przez wioskę tutejszą. Ludzie (
i nauczycielstwo ) od Łapanowa schroniło się tu jako w ogródku, w którym pewniejszy
spokój.
25 listopada wieczór znaczna ilość husarów węgierskich zawitała
ku naszej radości do nas na nocleg. W szkole nocował w mieszkaniu nauczyciela
podpułkownik Puk. 26 listopada po południu wkroczyło wojsko rosyjskie z Bełdna jezdną
drożyzną do Kamionnej i przez Kamionną ku Trzcianie, zostawiwszy w naszej wsi patrol.
Konnicy tej najpierw wkraczającej była wielka ilość (tak ze trzy razy pełno na
bocznej drodze po ostatni widomy szczyt Bełdna ). Zaraz wtedy jak w ogóle w kraju
nawiedziły patrole tą i miejscową szkołę naszą. Następnych dni przejeżdżała po
wsi patrol rosyjska bez stałego tu pobytu, aż 4 grudnia po południu (w piątek) drogą
od Tymbarku przybyło niemieckie (pruskie ) wojsko. Kule armatnie gwizdały ponad
tutejszą wioską na wzajemne przywitanie mających się spotkać wojsk. Nazajutrz 5
grudnia i dni następnych trwała walka ku Leszczynie, która dobrze zobaczyła krew i
zgliszcza aż do połowy grudnia. Szkoła tutejsza 5, 6, 7, 8 i 9 grudnia gościła i
pielęgnowała rannych niemieckiego wojska z kapitanem E. Weinartem profesorem nauk
przyrodniczych z Dortmund 218 p. p. Groby niezwykłe wojowników poznaczyły pola
tutejszej okolicy w Trzcianie, Leszczynie, Łąkcie Dolnej itd. Niechaj im ziemia będzie
lekką! Spokój ich duszom! Walki te grudniowe odepchnęły nieprzyjaciela do Dunajca
(Kamionna miała u siebie rosyjskie patrole przez oktawę, sąsiednie wsi i gminy, gdzie
walki toczono, miały Rosjan przez 3 tygodnie ). Nad Dunajcem trwały pozycyjne walki aż
do maja 1915 r. Dopiero z majem rozpoczęły sprzymierzone armie niemieckie i austryackie
czyszczenie Galicyi. Wódz niemiecki Markensen, Austryaccy: Bohm Ermolli (zdobywca Lwowa
22/6 1915) (tekst nieczytelny) Józef Ferdynand.
23 listopada 1914 poległ nad Pilicą ( pochowany w Czarnym Lesie )
uczeń tutejszej szkoły i rodak tutejszej gminy Wojciech Pączek starszy żołenierz
(oberlayter 56 Pułku) były teolog, inteligent na swoim gospodarstwie. 7 maja 1915
poległ w Zawadce pod Brzostkiem drugi uczeń tutejszej szkoły oberlajtmant i komendant
kompanii (22 lat) dwukrotnie oznaczony za dzielność Józef Kościesza Ożegalski, też
tutejszy rodak, którego zwłoki rodzina ku swojej i okolicy chlubie na tutejszy cmentarz
z końcem lipca 1915 sprowadziła. R. i. p !! Obaj ś.p. wspomniani otrzymali od swoich
władz przełożonych pełne uznanie swej waleczności.
Z czasów kampanii tej przeżyć:
Jadą, wolno pełne wozy, ciężar na nich leży.
Wiozą, wiozą z pola bitwy poległych żołnierzy.
Na wezgłowia, na przykrycia nasuto im kwiatów.
Dojrzysz spod nich pierś rozdartą w strzępy (tekst nieczytelny).
Widać w dali stoki, wzgórza, (tekst nieczytelny) czarne smugi.
Tam swą sławę krwią wywalczył sobie żołnierz drugi.
Okrył im się wielką, krwawą, nieśmiertelną chwałą.
Teraz wraca, lecz tak dziwnie, tak dziwnie ich mało.
A na przedzie rotmistrz jedzie, rotmistrz ukochany,
Ręce na krzyż, szabla z boku, kwiatami ubrany.
A za wozem koń zraniony, smutnie zwiesza głowę.
Nie poleci już z swym panem na biegiwichrowe,
Nie poleci, nie poleci na dzikie przegony.
Pan zabity, wóz go wiezie, a on sam zraniony.
Jadą, jadą drogą polną,
Łany ich witają,
I nad pracą ich mozolną
Tak się użalają.
Ni wam dzwony nie zagrają,
Ni wam ksiądz zaśpiewa,
Jeno wrony zakrakają
i zaszumią drzewa.
I chylą się kłosy
I chylą się wrzosy
w pokłony.
Bolesnym łkaniem
żałobnym graniem
jak dzwony.
W roku szkolnym 1914/15 nie było całkiem nauki przez pięć miesięcy
(od listopada do kwietnia) a przez resztę z bardzo słabą frekwencją. Z początkiem
sierpnia 1915(5) wzieły sprzymierzone wojska (nasze i niemieckie) Warszawę, a 26
sierpnia Brześć Litewską . Rok szkolny 1915/16 rozpoczyna się o zwykłym czasie z
planem nauki takim aby dzieci mogły ukończyć w jednym roku (przy regularnej frekwenci)
2 lata nauki ( z wyjątkiem. 1. r.n) i w ten sposób nadrobiły rok stracony. Siłą
nauczycielką(tekst nieczytelny) w zastępstwie Rogalskiego Feliksa będącego na wojnie ,
a potem w szpitalu na wstrząs nerwowy we Lwowie gdzie umarł 3/7 1918 r. i p.- była w r.
szkl. 1915/16 i 17 Maryja Goering. W 1917/18 r. nie było drugiej siły nauczycielskiej.
Wojna trwała dalej z Francją, Anglią i Ameryką, i Włochami. Rosja pobita zawarła
odrębny pokój. 7 października 1918. r. po zawarciu wstępnego pokoju (tekst
nieczytelny) przez Bułgaryę i po klęsce Turcji w ziemi świętej zaproponowały
centralne cesarstwa(Austrowęgry i Niemcy) pokój Woodronowi Wilsonowi, prezydentowi
Ameryki na podstawie jego 14 punktów i rozpoczęła się wymiana myśli z nadzieją
zwykłego zawieszenia broni i pokoju. Rada Regencyjna (za króla polskiego (tekst
nieczytelny) Kakowski, książę Lubomirski i hrabia Ostrowski) proklamowali w Warszawie
wolną, niezawisłą, zjednoczoną Polskę, kładąc wszystkim Polakom na serce dobro
swojej Ojczyzny. Rada Regencyja była już od listopada 1916 kiedy Niemcy z Austro-W.
ogłosiły niezawisłość Królestwa Polskiego odebranego Rosji. W listopadzie umarł
też ś.p Cesarz Franciszek Józef I, a po nim objął tron Karol I wnuk po bracie
poprzednika. Oby Bóg błogosławił dobrym zamiarom!
Na 1918/19 rok szkl. drugą siłą mianowano tu Henrykę Frejównę ur.
1/1 1898 w Grabówkach. Zaczęła się nauka w zwykłym czasie - ale już w drugiej
połowie września poczęła grasować choroba zaraźliwa czerwonki i hiszpanki (influenza
grypa hiszpańska z bólem głowy i piersi) - Umierało sporo ludzi w młodzieńczym
wieku chłopcy i dziewczęta. Szkolnych też po 21/10 liczono 6 czy 7 nieboszczyków + R.
ś.p . Choroba ta naukę przerwała. 20/10 i 27 było błagalne nabożeństwo o
odwrócenie moru tego.
W które Galicyę i monarchię nawiedził - w Kamionnie pisane 22 X .
St.
Pasieczny.
25/7 1918 zaczął się chwiać front włoski. Wojska austro -
węgierskie rzuciły się do ucieczki bezwładnej. Anglicy z resztek samolotów niszczyli
uchodzących. W tygodniu rozpadła się cała austro - węgierska monarchia na pojedyncze
państwa narodowościowe. U nas Polaków normalny rząd Warszawie i Krakowie. Rusini
zajmują (tekst nieczytelny)wojskami (tekst nieczytelny) Galicyę, chociaż to nic nie
znaczy wobec przyszłego (tekst nieczytelny.) 31 października nastąpiła w Krakowie i w
Galicyi godeł austryackich na polskie i następnie poddanie się wojskowości z urzędów
przed władze polskie. Państwo ( z Austrii ): 1. południowo -słowiańskie; 2. Czesko
-słowackie; 3. austro - niemieckie i 4. węgierskie ogłaszają się republikami,
rozumie się poddanie dalszemu tokowi wypadków. Koło10 XI ogłasza Regencyjna Rada
Polska w Warszawie zwołanie sejmu polskiego w grudniu, który to Sejm obejmie po
Regencyjnej Radzie najwyższą władzę. Również 10 XI w ,,Głosie Narodu'',
gazecie, była ( uchwała ) postanowienie władzy szkolnej w Warszawie wspólnej z (tekst
nieczytelny) RS krajowej, by usunęli z sal szkolnych dawne portrety austryackch
cesarzów, a umieszczali orły polskie, by wyrzucali ze szkół ludowych język niemiecki,
zamiast hymnu ludów śpiewać ,,Boże coś Polskę ... Ojczyzny, wolność pobłogosław
Panie", zamiast historii i geografii austr. wprowadza się polską.
Kaznodzieja sławny arcyb. (tekst nieczytelny) Teodorowicz
powiada, że Bóg istnie cudem wyprowadza z przegranej zwycięstwo i daje Polakom
niespodziewanie i bez ich zasług wolną, niepodległą i zjednoczoną Ojczyznę. Oby jej
jeno byli godni i czystym sercem w Niej żyli!
21 I 1919 zmartwychwstałą i budującą się Polskę z upadkiem
Austrii i jej (tekst nieczytelny) pomocy, napadli we wschodniej Galicji grabiąc Lwów
Ukraińcy, Rusini. Bohatersko im się opierali Polacy szczególnie we Lwowie, nawet dzieci
14-15 letnie i kobiety ( legia niewieścia ) z karabinami w ręku wobec przeważających
sił ukraińskich wspieranych przez naddnieprzańskich Ukraińców Petlury i Niemców
wracających z okupacji ukraińskiej. Walki z Ukraińcami tocza Polacy do listopada
(upadku Austrii). Polska słabą pomoc z Warszawy i z Krakowa śle na Kresy Wschodnie. Z
krańcem stycznia 1919 woła Lwów o pomoc do Krakowa i Warszawy, a tymczasem 23 stycznia
nowy wróg niespodziewany zjawia się Polsce od zachodu . Są to Czesi pobratymcy ze swoim
napadem na Śląsk Cieszyński (zajęli Karwing , Rytro, według: bogactwa kopalniane
odwiecznie polskie. W tymże czasie moskiewscy bolszewicy (maksymaliści = jak najwięcej
braci pragnący) po zajęciu Wilna i Litwy zbliżają się do Polski . Również Niemcy
siłą chcą utrzymywać dla siebie część Polski będący pod ich zaborem. W wieku
przeszło walki. Polaków z Niemcami w poznańskim szczególnie liczy się, bożek
krzyżacki Hmiedenburg (wódz z światowej wojny) obejmuje komendy wojsk niemieckich
przeciw wojskom polskim . Równocześnie trwa w Paryżu kongres pokojowy z ministrami
Francji, Anglii w obecności Wilsona , amerykańskiego prezydenta Stanów Zjednoczonych.
26 stycznia 1919 po przyjeździe do Warszawy Paderewskiegoi po objęciu przez niego
polskiej prezesury ministra ministerstwa spraw zewnętrznych (Piłsudzki naczelnikiem
państwa) odbyły się w Polsce wybory do Konstynuaty t .j do sejmu polskiego , który ma
objąć jak najwyższaą władzę w narodzie i obmyślić(tekst nieczytelny) temuż
narodowi naszemu polskiemu .Sejm ten miał się zebrać w Warszawie 9 lutego 1919 roku .W
roku szkolnym 1921/22 według rozporządzenia ministra oświaty. Publ. z 19/X 1921 wolne
ogólnie od nauki szkolnej 8/9 , 1/11 , 2/11 , 8/12 , 29/9 , 6/1 , 2/2 , 1/3 (Popielec) ,
25/3 , 25/5 , Wniebowst., 4/6 , Ziel. Św.,(POTRZEBNY ORYGINAŁ!!), 15/6 Boże Ciało ,
Boże Narodzenie od 22/XII do 2/1 włącznie. Wielkanoc od Wielkiej Środy 12/4 do 24/4.
Poniedział. po Paschalnej niedź. mieli wyłącznie patrona młodz. i jeden dzień
wycieczki w p. lub z innych ważnych powodów. W Małopolsce Boże Narodzenie od 22/XII
włącznie do 3/1 włącznie. Wielkanoc od w środę włącznie do Środy po niedzieli
Wielkn. włącznie .
Widziałem dnia 12/3 1928
W roku 1922 w czasie ferii głównych dobrowolnie gmina
tutejsza za (tekst nieczytelny) swego naczelnika Stanisława Nowaka przystąpiła do
restauracji budynku szkolnego. Dwadzieścia drzew jodłowych otrzymała gmina bez płatnie
z funduszu państwowej odbudowy, bo i z powodu, wojny ,pobytu wojsk nieprzyjacielskich i
swoich rannych w budynku szkolnym ucierpiała szkoła. Drzewa te zerznęła gmina na deski
w parowym tartaku w Kierlikówce i miała materiał na podłogi. Naprawiono (tekst
nieczytelny) pod budynkiem i jest w stronie północnej za słaby z (tekst nieczytelny)
cegły. Okna miano odnowić z funduszu szkolnego miejskiego co jednak nie dało się z
powodu gwałtownej dewaluacji (spadku) pieniądza.
W sierpniu 1923 r. odbył się w tutejszej szkole kurs gospodarczo-oświatowy pod
przewodnictwem p. inżyniera agrarnego Gądela wyświetlono obrazy dotyczące hodowli
bydła. Wszelkie sprawy wchodzące w zakres gospodarstwa włościańskiego poruszono w
wykładach i dyskusji przy nader luźnie wybranych mieszkańcach gminy.
W grudniu 1923 r. umarł długoletni przewodniczący tutejszej Rady
szkolnej miejscowej właściciel obszaru obywatelskiego Józef Ożegalski, który też
brał udział w powstaniu 1863 roku. W uroczystości pięćdziesięcioleciu tegoż
powstania wzięła też udział szkoła tutejsza i przyczyniła się do ufundowania
krzyża (tekst nieczytelny) przy drodze do dworu.
Przez parę lat szkolnych niebyło tu drugiej siły nauczycielskiej, bo
miały do wybrania lepsze ich zdaniem posady. Na rok szkolny 1924/25 nadeszła druga siła
w p. Genowefy (tekst nieczytelny) z Rozdziela (z sąsiedztwa) rodem i według nowych
programów (tekst nieczytelny) zaczęto naukę pięciooddziałową. VI i V oddział miał
pięciogodzinną naukę rodzinną. II i III oddział razem miał naukę a po nich osobno
oddział pierwszy. Katechetą w roku szkolnym 1922/23 był ks. Józef (tekst nieczytelny)
przeniesiony następnie do Limanowy. W 1923/24 roku i w 1924/25 roku szkolnym był
katechetą ks. Jan Góra (wikary z Trzciany). 1925 21/ III marca odbyła się w tutejszej
szkole konferencja sejmowa pod przewodnictwem Zielińskiego kierownika szkoły w Łąkcie
Górnej. Na tę konferencję zgromadziło się nauczycielstwo ze szkół: Żegociny,
Rozdziela, Bytomska, Łąkty Górnej, Łąkty Dolnej, Ujazdu, Bełdna, Rdzawy i Kamionnej.
Referat o robotach ręcznych (tekst nieczytelny) wygłosił p. Baltazar Dźwigaj kierownik
z Łąkty Dolnej.
C.D.N |