ZWZ -
AK
PLACÓWKA TRZCIANA
PS. "KARAŚ"
III KOMPANIA, I BATALIONU, 12 PUŁKU PIECHOTY ARMII KRAJOWEJ
Wydanie 2 - uzupełnione
Pracę tę poświęcam moim dowódcom: ppor. L. Skumielowi ps.
"Murzynek" - d-cy II Komp. I Bat. 12 PP AK Placówka Trzciana ps.
"Karaś" oraz Szefowi Kompanii Wł. Kicie ps. "Lis".
Tutaj każdy dzień jest walką
Mocne zaciśnięte pięści.
Zacięta walka wytrwania -
- to nic, że więzienia są pełne,
- to nic, że jest Oświęcim,
To oni - Polska Walcząca
Trzciana 1993
SPIS TREŚCI:
Wstęp
1. Wrzesień 1939
2. Pierwsze dni okupacji.
3. I okres konspiracji.
4. Szkolenie.
5. O nich nie wolno zapomnieć.
6. Narodowość żydowska w Trzcianie.
7. II okres konspiracji.
8. Historia pewnego działka - CKM.
9. Przygotowania do "P" - Powstania Krakowskiego i
"B" - Burzy.
10. Przyszła wolność.
Tak przysięgaliśmy:
"W obliczu Boga Wszechmogącego i Najświętszej Maryi Panny, Królowej Korony
Polskiej, kładę rękę na ten Święty Krzyż, znak męki i zbawienia i przysięgam być
wierny Ojczyźnie mej Rzeczypospolitej Polskiej, stać nieugięcie na straży honoru i o
wyzwolenie jej z niewoli walczyć ze wszystkich sił, aż do ofiary mego życia.
Prezydentowi Rzeczypospolitej Polskiej i rozkazom Naczelnego Wodza oraz wyznaczonym
przezeń dowódcom Armii Krajowej będę bezwzględnie posłuszny, a tajemnicy dochowam
niezłomnie cokolwiek spotkać by mnie miało".
1. WSTĘP
Coraz
bardziej oddalamy się od czasów II wojny światowej. Z każdym rokiem zmniejsza się
ilość uczestników walk niepodległościowych z najeźdźcą hitlerowskim. W czasie
pisania tych wspomnień nie żyje już dowódca kompanii, d-cy plutonów oraz większość
żołnierzy. Dla żyjących dużo faktów uszło już pamięci. Siady działalności
ZWZ-AK w placówce Trzciana zostawił już szef kompanii Wł. Kita ps. "Lis".
Będąc już blisko śmierci przekazał mi wszystkie swoje materiały, które później
odebrałem od żony i córki. Prosiły mnie one abym przekazał je młodym pokoleniom. Tak
to też czynię. Nie było atmosfery aby w czasie rządu PRL o tym pisać, tym bardziej,
że każdy bał się nawet swojego cienia.
I wydanie mojego opracowania zweryfikował w 1985 r. d-ca
Placówki Leon Skumiel ps. "Murzynek". Byłem żołnierzem ZWZ-AK prawie od
początku założenia Placówki, więc też trochę pamiętam. Jako szeregowemu
żołnierzowi ze względu na konspirację nie wszystkie działania ZWZ-AK były znane. W
II wydaniu starałem się ująć możliwie wszystko co działo się w tamtych czasach i o
czym już w wolnej Polsce można pisać. Moje wspomnienia obejmują tylko okres okupacji
hitlerowskiej l oraz pobyt w więzieniu UB.
2. WRZESIEŃ 1939
1 września 1939 r. o świcie na rozkaz Hitlera Wehrmacht na całej
niemal długości przekroczył zachodnią granicę Polski, dokonując na nasz kraj
zbrojnej agresji. Niemiecki plan napaści na Polskę polegał na uderzeniu kluczowym z
Prus Wschodnich i południowego zachodu. Po przegraniu, bitwy granicznej w dniach 1-7
września dowództwo polskie organizowało obronę w głębi kraju na linii Wisły i Sanu.
Bohatersko broniły się załogi Westerplatte, Helu. 9 i10 września armie
"Poznań" i "Pomorze" stoczyły zwycięską bitwę nad Bzurą.
Spodziewana ofensywa sojuszników z zachodu, która miała odciążyć front Polski nie
nastąpiła mimo, że Anglia i Francja 3 września wypowiedziały Niemcom wojnę.
Walkę toczyły nadal pojedyncze zgrupowania polskie.
Oddziały armii "Kraków" i "Lublin" po ciężkich bojach i
wyczerpaniu amunicji skapitulowały 20 września. Tego samego dnia została rozbita armia
"Małopolska". W dwa dni później zaprzestały oporu wojska frontu
północnego. 28września dowództwo obrony Warszawy, aby ocalić miasto od całkowitej
zagłady, zdecydowało się na kapitulację. 2 października poddał się Hel, a pod
Kockiem Oddziały Samodzielnej Gru-py Operacyjnej "Polesie" stoczyły bitwę z
niemieckimi jednostkami pancernymi. Nie zdawałem sobie sprawy, że to już rozpoczyna
się wojna tym bardziej, że nie doszła do mnie taka wiadomość. Widziałem wysoko
latające samoloty, a jedynie przypuszczałem że to są wrogie. Od czasu do czasu
słyszałem odgłosy gdzieś daleko spadających bomb. Kierownik szkoły w Trzcianie
Augustyn Młynarski położył na oknie radio aby ludność Trzciany dowiedziała się,
że to jest wojna i mogła wysłuchać wojennych komunikatów.
Jako uczeń już czwartej klasy gimnazjalnej w Bochni spędzałem
wakacje u rodziców w Trzcianie. Nie wiedziałem co mam robić, a w takiej sytuacji nie
mogłem siedzieć bezczynnie. Udałem się więc pieszo do odległej o około 18 km
Bochni, aby zasięgnąć informacji od kolegów o ich zamierzeniach. Nie zastałem już
tych, z którymi chciałem się spotkać. Wszedłem na po-dwórze bursy gimnazjalnej tam,
gdzie przed wakacjami mieszkałem. Zobaczyłem już po fakcie bardzo ciekawe zdarzenie.
Spadająca bomba uderzyła w ścianę budynku bursy, po drugiej
stronie ściany bursy znajdowała się kaplica, gdzie codziennie słuchaliśmy mszy św.
odprawianej przez opiekuna bursy ks. Ludwika Kowalskiego. Ślad po tej bombie do dzisiaj
istnieje. Odbita od ściany bomba spadła do ogródka przed figurę Pana Jezusa,
znajdującą się przed wejściem do budynku bursy. Bomba ta nie wybuchła i zaryła się
w ziemię w ogródku. Ucieszyłem się podwójnie: po pierwsze, chyba cud sprawił, że
kaplica i bursa ocalały, a po drugie sama myśl sprawiła, że jeżeli Niemcy będą
miały takie bomby, które nie eksplodują, to wiele złego Polsce zrobić nie mogą.
Jednak stało się później inaczej. Po powrocie z Bochni do Trzciany załamałem się
zupełnie. Ojciec szykował się do ucieczki. Dwaj funkcjonariusze policji Niechwiej i
Skoczek, jadąc na rowerach nawoływali ludność Trzciany, szczególnie mężczyzn do
ucieczki. Również komunikaty radiowe ostrzegały ludność przed bombardowaniem i
nalotami, co potęgowało panikę. Przez Trzcianę przejeżdżały grupy uciekinierów z
zachodu na wschód. Jechali furmankami, na rowerach, inni szli pieszo. Wieźli cały swój
dobytek. Wystraszeni opowiadali, że wojska niemieckie palą osady polskie, niszczą
dobytek, mordują ludzi, a mężczyzn, zabierają do niewoli. Sianie paniki było jedną z
metod stosowanych przez wroga w celu wprowadzenia popłochu i zamętu oraz dezorganizacji
w całym kraju. W takiej sytuacji postanowiliśmy uciekać na wschód przed wrogiem. I tak
z Trzcia-ny ewakuowały się: Posterunek Policji i Urząd Gminy, poczta i Szkoła.
Postanowiono, że ojciec mój Michał Adamczyk będzie ewakuował się ze szkołą tj.
kierownikiem wraz z rodziną i waż-nymi dokumentami szkolnymi. Uprosiłem ojca, mówiąc,
że przydam się w drodze żeby mnie zabrał. Ojciec przygotował wóz z wiklinowymi
półkoszami. Posiadał jednego konia, ponieważ drugiego oddał w sierpniu 1939 r.
wojsku. Do swojego konia dołączył drugiego od Leopolda Banasia. Wszyscy byli pewni, że
nacierający nieprzyjaciel zostanie zatrzymany pod Krakowem, ale dla pewności woleli
odjechać jak najdalej od Krakowa. Kierownikiem zespołu uciekającego był kierownik
szkoły Augustyn Młynarski. Posiadał on cenną mapkę turystyczną, która była nam
bardzo przydatna. Pierwszy przystanek planowaliśmy zorganizować w Tymowej. Nie
zdążyliśmy odpocząć i napoić koni, gdy rozległ się krzyk, że Niemcy dochodzą do
Tymowej.
W pośpiechu ruszyliśmy dalej. Zachodziła konieczność
wybierania bocznych mniej uczęszczanych dróg. Zmienialiśmy trasę naszej ucieczki ze
względu na sytuację wojenną. Chcieliśmy być jak najdalej od wroga. Skierowaliśmy
się w stronę Radłowa aby tam przeprawić się przez Dunajec, następnie udaliśmy się
w stronę Żabno. Tu przeżyliśmy chwile grozy, gdyż znaleźliśmy się w środku
działań zbrojnych. W pobliskim lesie wojsko polskie z dział przeciwlotniczych
ostrzeliwało krążące samoloty niemieckie. Powstał popłoch, płacz i krzyk ludzi.
Strzelanina trwała dosyć długo. Gdy ucichła widok był przerażający. Na szosie i w
rowach leżeli zabici i ranni, zmieszana ludność cywilna z wojskiem, rozbity tabor i
sprzęt wojskowy. Po uspokojeniu się pomyślałem: przydałyby się tutaj działka
zakupione ze składek ludowców z powiatu bocheńskiego z dużym udziałem ludowców z
gminy Trzciana. Działka te były poświęcone na rynku w Bochni obok pomnika Kazimierza
Wielkiego w maju 1939 r, Po drodze spotkaliśmy zmęczonych znajomych kierownika oraz jego
krewnego E. Bernackiego z Tuchowa. Nasza grupa liczyła już 12osób. Razem wędrowaliśmy
dalej zgodnie z decyzją kierownika grupy A. Młynarskiego przez Dąbrowę Tarnowską,
Radomyśl, Kolbuszową, Rudnik, Biłgoraj, Szczebrzeszyn, Zamość, Krasnystaw, Rajowiec,
Pawłów, Siedliszcze do Chojnic. Dalej nie było już gdzie uciekać, gdyż armia
niemiecka przełamała obronę polską nad dolnym Bugiem. Niemcy zacieśniali już
pierścień okrążenia wojsk polskich, chociaż rozpaczliwe walki Polaków nie ustawały.
Nie było już ratunku tym bardziej, że od wschodu nadciągała już Armia Czerwona. Im
dalej uciekaliśmy tym większe widać było tragedie wojenne. Polacy walczyli nawet w
sytuacjach bez wyjścia. Nasze postoje były często bardzo niebezpieczne. Napotykaliśmy
tutaj na duże trudności. Dobrzy Polacy i Białorusini informowali nas o zagrożeniach ze
strony nacjonalistów białoruskich. Nieraz w połowie nocy musieliśmy uciekać z naszego
postoju, ponieważ bandy te napadały na uciekinierów, grabiąc: ich dobytek, a nieraz
ich mordując. Inne zagrożenie to dość silna siatka niemieckich szpiegów na tyłach
wojsk polskich. Byłem świadkiem ujęcia szpiega niemieckiego, ubranego w płaszcz majora
wojska polskiego. Miał za zadanie wysadzenie mostu na rzece Wisłoce. Zdradził go
płaszcz majora wojska polskiego, gdyż ciepły wrzesień nie wymagał takiego ubioru.
W tej sytuacji zatrzymaliśmy się we wsi Chojnice w domu
gospodarza Władysława Kociuby oddalonym od szosy. Tutaj postanowiliśmy schronić się
przed nadchodzącym frontem. Męska część uciekinierów przygotowała schron.
Gospodarze Białorusini bardzo gościnni, oddali do naszej dyspozycji połowę swojego
domu oraz stodołę w której uwiązaliśmy konie. Z oddali słychać było odgłosy
strzałów oraz wybuchy bomb. W okolicach Chełma oraz Włodawy toczyły się jeszcze
walki. Po kilku dniach gdy słychać było tylko pojedyncze wybuchy odważniejsi z naszej
grupy poszli na zwiady. "Zwiadowcy" powrócili ze smutnymi wiadomościami. Na
moście prowadzącym przez Bug .przypuszczalnie w okolicach Włodawy odbyło się
spotkanie arami niemieckiej z radziecką. Dowódcy witali się przy dźwiękach rosyjskiej
harmoszki. Data 17 września 1939r.jest jedną z tragiczniejszych dat w naszej historii.
Był to czwarty rozbiór Polski. Do niedawna wydarzenia z nią związane były
najczęściej przemilczane albo przekłamywane. Jak wiadomo natychmiast po napaści
Niemiec na Polskę Związek Radziecki ogłosił neutralność. Była to jednak
neutralność pozorna, przeczyły jej bowiem znane nie od dziś fakty współdziałania
wojskowego wymierzonego przeciwko Polsce. Współdziałanie było następstwem zmowy
Hitlera ze Stalinem udokumentowanej podpisanym w nocy z 23 na 24 sierpnia paktem
Ribbentrop-Mołotow wraz z tajnym protokółem o rozgraniczeniu stref interesów w Europie
Środkowej między obu państwami. Ta zmowa wymierzona była przeciwko suwerenności
niepodległości i integralności Rzecz-1 pospolitej Polskiej. Ambasador Polski w Moskwie
Grzybowski odmówił przyjęcia noty, odrzucając całą argumentację. Był to protest
bezskuteczny. Armia Czerwona siłami dwóch frontów l przekroczyła granice II
Rzeczpospolitej. W jej toku dochodziło | do licznych potyczek, starć i walk, a
największe z nich to dwudniowa polska obrona Grodna i walka Korpusu Ochrony Pogranicza w
rejonie Szacko, potyczka Andersa w okolicach Lwowa, Wilna itp. Do niewoli radzieckiej
dostało się wówczas ponad 180 tys. żołnierzy i około 9 tys. oficerów. Już wtedy
miały miejsce pierwsze l mordy na jeńcach polskich. Znana jest wypowiedź Mołotowa: l
krótkie uderzenie na Polskę od strony najpierw Armii Niemieckiej, a potem Armii
Czerwonej spowodowało, że nic nie zostało z tego pokracznego tworu traktatu
wersalskiego". Los Polski podzieliła Litwa, Łotwa i Estonia. W nocy z 28 na 29
września faktem stał się kolejny pakt sygnowany w Moskwie przez Mołotowa i Ribbentropa
opatrzony tytułem "Układ o przyjaźni i granicy". Sygnatariusze deklarowali
sobie nawzajem przyjaźń, a granicę radziecko-niemiecką na obszarze państwa polskiego
ustalili na Pisie, Narwi, Bugu i Sanie. Stalin zrezygnował na rzecz Hitlera z wcześniej
przyznanej mu Lubelszczyzny i części woj. warszawskiego w zamian za włączenie do
"strefy interesów ZSRR" Litwy. Gdy upewniliśmy się, że możemy już wracać
przygotowywaliśmy się do powrotnej drogi. Jeszcze przed wyjazdem gościnnemu
gospodarzowi swoimi końmi zaoraliśmy pole i zasiali zboże. Pożegnaliśmy się
serdecznie. Wiedzieliśmy, że żołnierze niemieccy sprawdzają dokumenty, szukają
broni, zabierają nawet brzytwy do golenia. Ponieważ A. Młynarski posiadał krótką
broń postanowiłem ją ukryć. Zakonserwowałem ją przy pomocy, smaru z koła wozu,
owinąłem dokładnie szmatą i włóczyłem do dziupli trzeciej wierzby przy drodze.
Starałem się dobrze zapamiętać to miejsce, abym później mógł je, odnaleźć. Po
kilku godzinach jazdy zatrzymali nas żołnierze niemieccy, sprawdzali dokumenty, szukali
broni itp. Po obu stronach szosy były zasieki z siatki druciane j, za którymi znajdowali
się żołnierze polscy rozbrojeni. Widok był przerażający. Przy szosie leżał stos
odebranych karabinów i innego sprzętu wojskowego. Czynności legitymowania na trasie
powrotu powtarzały się często. Bardzo smutni dojechaliśmy do Rudnika. Most na Sanie w
okolicy Zarzecza był całkowicie zburzony. Obok mostu mieszkańcy zorganizowali przewóz
na drugą stronę Sanu przy pomocy promu i łodzi. E. Biernacki korzystając z wolnego
czasu czekania w kolejce na przejazd, postanowił wykorzystać go na zakup żywności.
Przewoźnik wzywał nas do zajęcia miejsca na promie jednak bez Edwarda nie chcieliśmy
jechać. Przewoźnik pojechał bez naszego wozu. Równocześnie z promem wyruszyła na
drugą stronę rzeki łódź pełna ludzi. Gdy prom i łódź znajdowały się na środku
Sanu, nadleciały trzy samoloty. Ponieważ leciały nisko widać było dokładnie czerwone
gwiazdy radzieckie. Nie spodziewaliśmy się nic złego, tymczasem z samolotów posypały
się bomby i kule karabinowe. Oczekująca na brzegu ludność cywilna uciekała do
pobliskich | krzewów nadbrzeżnej wikliny. Powstała panika, krzyk i płacz, tak, że
szukali się wszyscy nawzajem, dzieci szukały swoich rodziców itp. Wybuchy kilku bomb
wyrzuciły z rzeki stosy i błota, wody i piasku. Widać było masę rannych i zabitych.
Co się stało z promem i łodzią tego nie było widać. Wśród
ludności rozbudziła się nienawiść i oburzenie. Nie można było pogodzić się z tym,
że to właśnie Rosjanie strzelali do bez-bronnej ludności cywilnej. A może jest to
jedna z wielu zbrodnią tym wypadku lotnictwa Armii Czerwonej na polskiej ludności
cywilne j. Dzięki temu , że musieliśmy czekać na Edwarda i nie wsiedliśmy na prom ani
na łódź wyszliśmy wszyscy cało i zdrowo z tej tak groźnej i niebez-piecznej
sytuacji. Nie mieliśmy wątpliwości, że to ocalenie zawdzięczamy Opatrzności Bożej.
W powrotnej drodze widzieliśmy ogromne zniszczenia. Miasta Biłgoraj i Trampol były
doszczętnie zniszczone i spalone. Następnie przez Pilzno, Wojnicz, Zakliczyn, Lipnicę,
Muchówkę i Lesz-czynę dotarliśmy dnia 28.09.1939 r. do domu, do Trzciany.
Nazwiska osób grupy uciekinierów w ostatnich dniach ucieczki:
Augustyn Młynarski - kier. szkoły w Trzcianie, kier. grupy
Genowefa Młynarska - żona kierownika szkoły
Aleksandra Młynarska - córka = " =
Czesława Młynarska- córka = " =
Seweryn Młynarski- syn = " =
Stanisława Milas - siostra G. Młynarskiej
Jadwiga Stokłosa - pomoc domowa p. Młynarskich
Michał Adamczyk - woźnica furmanki konnej
Józef Adamczyk - syn M. Adamczyka
Edward Biernacki - krewny A. Młynarskiego (dołączył)
Jan Adamczyk - kier. szkoły w Łapanowie (dołączył)
Traczewski - kier. szkoły w Lipnicy (dołączył)
Wspomnienia uzupełnił wg opracowanych materiałów mgr
Aleksandry Młynarskiej uczestniczki grupy uciekinierów Józef Adamczyk.
Za wojskiem na. teren byłej II Rzeczpospolitej
wkraczała administracja i policja: niemiecka. Polska przestała istnieć. Część Polski
przyłączono do Niemiec, a na terenach środkowych i południowych utworzono tzw.
Generalne Gubernatorstwo "Generalgouvernement" z siedzibą w Krakowie. Dnia
26.10.1939 r. zarząd wojskowy przekazał władzę administracji cywilnej. Generalnym
gubernatorem został mianowany dr Hans Frank, skupiający pełnię władzy ustawodaw-czej,
wykonawczej i sądowej. Jego rezydencja mieściła się na Zamku Wawelskim. Pierwszym
burmistrzem w Bochni był Stanisław Pałka. Zgodnie z zamierzeniami polityki
hitlerowskiej władze okupacyjne przystąpiły do opracowania i wdrażania nowego ustroju
rolnego. Polska miała być stopniowo przekształcona i przygotowana do przekazania ziemi
niemieckim kolonistom. Polacy mieli być siłą roboczą, niewolnikami. Chłopom, którzy
posiadali poniżej 2 ha ziemi odebrano krowy. Wprowadzono obowiązkowe dostawy
kontyngentów zboża, ziemniaków, trzody chlewnej, bydła, mleka itp. Za uchylenie się
od dostaw groziła kara śmierci. Zabroniony był ubój inwentarza i przemiał zboża na
mąkę. Później wprowadzono rejestrację bydła, trzody i owiec przez kolczykowanie.
Następowały łapanki, wywozy do Rzeszy na przymusowe roboty itp. System hitlerowski
wymagający od Polaków posłuszeństwa i traktujący ich jako ludzi gorszej rasy budził
i potęgował w narodzie polskim bunt i chęć oporu. Dnia 12.12.1939 r. dwóch członków
konspiracyjnej organizacji "Orzeł Biały" Krzyczkowski i Piątkowski dokonało
napadu na posterunek policji niemieckiej w Bochni. Walka trwała 4 godziny, zginęło 2
posterunkowych i ranny został komendant. Przyszła pomoc żandarmerii z Krakowa. W
odwecie Niemcy rozstrzelali dnia 18.12.1939 r. 52 mężczyzn w lasku na Uzborni. Uciekł
Zygmunt Wilgocki z Trzciany. Po raz pierwszy w Gubernatorstwie zastosowano zbiorową
odpowiedzialność. Dnia 23. 12.1939 r. Niemcy prowadzili grupę 100 osób z dworca
głównego w Bochni do obozu koncentracyjnego w Wiśniczu. Więźniowie ci pochodzili z
Krakowa. Była to inteligencja jak profesorzy, lekarze, artyści, Sonderaktion Krakau.
Dnia 03.02.1940 r. nastąpił drugi transport 80 osób, a 15.03.1940 r. trzeci
transport150 ludzi.
Do nowo założonego obozu w Oświęcimiu hitlerowcy
przywozili więźniów z innych obozów m. innymi z Wiśnicza. W czerwcu 1940 r. Niemcy
zlikwidowali obóz koncentracyjny w Wiśniczu zostawiając jednak więzienie. Później
dnia 26.07. I944 r. grupa odważnych żołnierzy AK-z powiatu bocheńskiego, kierowana
przez por. Józefa Wieciecha ps. "Tomarow", "Boruta" d-cy I Bat.
"Pszczoła" 12 pp. AK uwolniła 120 więźniów politycznych z więzienia w
Wiśniczu. Dla upamiętnienia tego czynu, po wyzwoleniu spod okupacji wystawiono obelisk z
tablicą o treści: "W dniu 20.06.1940 r. odszedł jeden z pierwszych transportów
267 więźniów politycznych do obozu zagłady w Oświęcimiu. Dnia 26.07.1944 r. oddział
Armii Krajowej w śmiałej akcji uwolnił 120 więźniów politycznych. Pamięci tych co
walczyli i ginęli za Ojczyznę".
Administracja niemiecka dotarła również do Trzciany.
Utworzono w Trzcianie gminę zbiorową z dwunastoma wsiami. Gmina ta została założona w
1934 r. w wyniku rozp. M.S.W. Obowiązki wójta gminy Trzciana pełnił najpierw St.
Kościesza Ożegalski - dziedzic majątku w Ka-miennej. Po jego aresztowaniu przez gestapo
(zginął w obozie koncentracyjnym w 1942 r.) obowiązki przejął Jan Ryba - przedwojenny
działacz SL w powiecie bocheńskim. Sekretarzem gminy był Wojciech Strach, referentami
gminy byli: A. Piotrowski, Jan Sowiński, Julia Liszka, Władysław Kita, Lesław
Ślebodziński, Michał Świtalski, Karol Wawrzyn, (Piotr Warzecha) oraz Leon Domagała
(aresztowany przez gestapo w Krakowie). Utworzono nowy urząd Tar-gownika, który miał
swoją siedzibę w Trzcianie, a obsługiwał gminę Łapanów, Lipnicę Murowa-ną i
Trzcianę. Kierownikiem urzędu Targownika był Józef Marzyński. Z urzędem Targownika
łączył się Urząd Rolny. Pracownikami obu urzędów byli: Kazimiera Marzyńska, Julian
Budyń, Jan Serafin, Czesław Wojtanek, Turnau (podobno posiadał tytuł hrabiowski).
Normalną działal-ność podjął Bank Rolny (dawna zasłużona Kasa Stefczyka od 1927
r.), gdzie pracowali: Józef Gumuliński, Józef Mikołajek, Leon Sowiński, a w czasie,
okupacji Franciszek Lach. W ośrodku zdrowia zatrudniono młodego wówczas lekarza Adama
Janika - syna nauczyciela łaciny z gim-nazjum z Bochni. Niewykwalifikowanymi pomocnikami
jego byli: A. Wilowski i Józef Adamczyk. Kierowniczką agencji pocztowej
"Postagentur" była Stefania Grelowa, a doręczycielami Stanisław Sekuła i
Józef Adamczyk.
Poczta w Trzcianie była ważnym ogniwem w pracy
konspiracyjnej. Kierownikiem Urzędu Pracy "Arbeitsamtu" był Volksdeutsch z
Bochni Adam Sniegocki. Szkolnictwo podano w osob-nym rozdziale. Posterunek policji
granatowej ulokowano w dawnej karczmie: Kaimów, a później Rośków. Zatrudniono w
różnych okresach czasu następujących funkcjonariuszy: komendantem był początkowo
Malinowski - postrach okolicy. Wyrokiem sądu AK został zastrzelony, po nim objął
funkcję Józef Słaba z Katowic. Funkcjonariuszami byli: Held, Mudry, Nakielny,
Skrzyp-czynski, Tomaszewski i Gębarowski. Był również w Trzcianie Urząd Leśniczego.
Należy tutaj wspomnieć, że administracja niemiecka składająca się z Polaków była
związana z działalnością konspiracyjną w ZWZ-AK, nie wyłączając funkcjonariuszy
policji jak - Komendant Józef Słaba, Tadeusz Skrzypczynski czy funkcjonariusz policji
kryminalnej w Bochni Franciszek Puchała. (Puchała związany był z organizacją
konspiracyjną w Trzcianie). Niektórzy byli neutralni ale nie szkodliwi. Niebezpieczni i
gorliwi w pracy dla okupanta wyrokami sądu AK zostali rozstrzelani jak komendant policji
Malinowski i Kier. Urzędu Targownika J. Maszyński.
3. I OKRES KONSPIRACJI
Początek działalności konspiracyjnej placówki
"Karaś" gminy Trzciana pow. Bochnia datuje się od stycznia 1940 r. W tym
czasie Tadeusz Hargesheimer z Bochni, kolega szkolny Leona Skumiela odebrał od niego
przysięgę pracy konspiracyjnej w ZWZ. Leon Skumiel przyjął pseudonim
"Murzynek". Wspólnie z Władysławem Kitą ps. "Lis" - kierownikiem
szkoły w Łąk-cie Górnej, a później pracownikiem gminy w Trzcianie, werbowali do
Polski Walczącej (Ruch Oporu) oficerów, podoficerów, żołnierzy, a nawet takich
którzy nie służyli w wojsku. Począt-kowo obowiązywał konspiracyjny system trójkowy.
Terenem działalności była gmina Trzciana wraz z 12-ma
gromadami tj. Trzciana, Leszczyna, Łąkta Górna, Łąkta Dolna, Kierlikówka, Bytomsko,
Bełdno, Rozdziele, Żegocina, Ujazd, Rdzawa i Kamionna. Placówka "Trzciana"
podlegała wprost dowództwu w Bochni, później, jako II pluton Placówce
"Karp" w Łapanowie, gdzie komendantem był Antoni Zdebski ps.
"Żbik", "Cyt". Od 1943 r. placówka "Trzciana" i
"Karaś" stanowiły III komp. I batalionu 12 pp AK i podlegały bezpośrednio
dowódcy I bat. Józefowi Wieciechowi ps. "Tamarow", "Boruta" z
Lipnicy Murowanej. Dowódcą III komp. był ppor. Skumiel, ps. "Murzynek".
Stan III-ciej kompani przedstawiał się różnie i
trudno określić ilość żołnierzy wchodzących w jej skład w początkowym okresie
konspiracji. Wiadomo natomiast, że w końcowym okresie liczyła ona 180 żołnierzy.
Początkowo organizacja ZWZ-AK składała się z jednego plutonu, którego dowódcą był
ppor. Leon Skumiel - ps. "Murzynek" 1).
Organizacja .wyglądała wówczas następująco:
służbę łączności stanowili:
Józef Adamczyk- Trzciana
Józef Guzik - Łąkta Górna służba,
sanitarna:
kpt. Studziński lekarz wojskowy - Trzciana
Janina Mucha - sanitariuszka -Trzciana
Cecylia Wilowska - sanitariuszka - Ujazd
służba duszpasterska:
ks. wikary Suski
ks. misjonarz Rogala
wywiad i kontrwywiad:
N. N
Dowódcy plutonów (po rozbudowie):
I pluton - ppor. Jan Przeniosło, nauczyciel - Ujazd,
II pluton - ppor. Michał Switalski - technik -Trzciana,
III pluton - por. Stefan Wróbel - nauczyciel - Bełdno,
IV pluton (powstał później) - d-ca pchor. Florian Dudek-oficer szkoleniowy.
Tenże IV pluton przesuwany był do spraw specjalnych, a
później nazwany został "Terenówką" (Terenowy Oddział Bojowy) niesłusznie
nazwany plutonem. Szefem placówki ZWZ-AK był Władysław Kita ps. "Li s ".
Funkcję tę pełnił od powstania ZWZ-AK do końca. Schemat ten zachował się do końca
działalności (ruchu oporu) Polski Walczącej z pewnymi uzupełnieniami.
Przedstawię własne wspomnienia z początkowego okresu pracy konspiracyjnej 2).
Po powrocie z tzw. ucieczki z okolic Chełma Lubelskiego; w
końcu września 1939 r. nie wiedziałem co z sobą zrobić. Nie mogłem kontynuować
nauki, ponieważ gimnazjum w Bochni zostało zamknięte przez Niemców. Jako 16- letni
chłopiec nie miałem wyrobionego poglądu na. sprawy polityczne. Chciałem działać dla
Ojczyzny, ale nie wiedziałem jak. Wiedziałem tylko, że teraz Ojczyzna potrzebuje mojej
pomocy. Rozumowałem, że być patriotą to znaczy bić wroga, ale jak ? Wtedy z pomocą
przyszedł mi Władysław Kita, proponując pracę na poczcie w Trzcianie. Wiedział on do
czego mogę być potrzebny w pracy konspiracyjnej. Z początkiem maja 1940 r. zostałem
zaprzysiężony do pracy v; konspiracji ZWZ przez W. Kitę. Przybrałem pseudonim
"Telefon", a nazwisko Henryk Łukowski. Nazwiskiem tym posługiwałem się m.
in. w korespondencji pocztowej. Ps. "Telefon" zachowałem do końca
działalności konspiracyjnej. Początkowo obowiązywał mnie konspiracyjny system
trójkowy, lecz później zostałem z niego zwolniony, gdyż jako łącznik miałem
łączność z różnymi skrzynkami kontaktowymi. Moja działalność początkowo
polegała na łączności z placówką w Łapanowie i Lipnicy Murowanej. Będąc
codziennie w Łapanowie odbierałem od listonosza Władysława Sory, kierownika poczty lub
N.N ps. "Gałązka" korespondencje, gazetki broń itp. Następnym moim zadaniem
to kontrola listów do władz niemieckich. Kontrolując listy uchroniłem wielu ludzi
przed donosami. Listy te przekazywałem W. Kicie, który ostrzegał przed represjami ze
strony Niemców ludzi, których dotyczyły donosy.
Trudno byłoby wymienić wszystkie wypadki zwiączane z moją
działalnością na poczcie tzn. z kontrolą listów i z podsłuchiwaniem rozmów
telefonicznych, dlatego podam tylko kilka charakterystycznych przykładów.
W 1943 r. opóźniłem wysłanie listu z doniesieniem do władz niemieckich o mającym
się odbyć ślubie partyzanta w kościele w Kamionnej. Kierowniczka poczty S. Grelową
musiała w tej sprawie złożyć zeznanie przed władzami niemieckimi, ja natomiast
zostałem zatrzymany przez Stitzpunktpolizei w Łąkcie Górnej i posądzony o
współpracę z partyzantami. Spotkałem się po raz pierwszy z pejczem niemieckim.
Zostałem umieszczony w komórce na opał, a nazajutrz miałem być przetransportowany do
Bochni. Wieczorem udało mi się wyrwać belkę w komórce i uciekłem. Od tego czasu
byłem "spalony" i musiałem się ukrywać. Moimi kryjówkami były stodoły ze
słomą, stogi siana a. najczęściej biuro Urzędu Pocztowego obok Posterunku Policji
Granatowej, gdzie pełniłem nocny dyżur. Było to najbezpieczniejsze miejsce. Druga moja
wpadka miała miejsce w 1943 r. Wywiad krakowski doniósł nam, że na liście gestapo
znajduje się nazwisko Zbigniewa Rawicza Wilowskiego z Ujazdu - członka ZWZ-AK. Od W.
Kity otrzymałem polecenie doręczenia Zbigniewowi Wilowskiemu ostrzeżenia, chociaż w
życiu prywatnym był on moim kolegą. Po otrzymaniu ostrzeżenia Zbigniew Wilowski
ukrywał się jakiś czas, lecz potem zbagatelizował ostrzeżenie i późną jesienią
spał znów w domu. Wtedy właśnie wczesnym rankiem żandarmeria niemiecka z Krakowa,
zabierając sołtysa z Ujazdu udała się do ludzi zamieszczonych na liście. Zostali
wtedy aresztowani: Zbigniew Wilowski, Fryderyk Kowalczyk, Leon Król, Adolf Wilk,
Franciszek Bełko. Zginęli oni później w Oświęcimiu. Ponieważ Z. Wilowski wiedział,
że należę do konspiracji, był to mój drugi powód do ukrywania się. W tym samym
czasie aresztowano w Krakowie Leona Domagałę, urzędnika gminy Trzciana - członka ZWZ,
który miał przywieźć z Krakowa gazetki konspiracyjne dla Placówki Trzciana. W 1942 r.
v; kwietniu został aresztowany i zginał w Oświęcimiu ppłk Stanisław Kościesza
Ożegalski z Kamionnej - dziedzic majątku Kamionna, wielki Polak i patriota 3).
Chwilę strachu przeżyłem w Łapanowie, kiedy wracając z pocztą do Trzciany, zostałem
wezwany przez komendanta policji (Niemca) do gmachu posterunku. Miałem przy sobie granaty
i pocztę konspiracyjną dla placówki Trzciana. Na szczepcie chodziło mu tylko o
zabranie listu do posterunku policji w Trzcianie. Inną nieprzyjemnością było spotkanie
się z kałmukami w Łapanowie. Wracając z pocztą konspiracyjną zostałem zatrzymany
przez kałmuków. Byłem ubrany w mundur pocztowy, czapkę miałem z denkiem wygiętym jak
siodło, jaką nosili Niemcy. Wystąpiłem ostro i w słabym języku niemieckim
oświadczyłem, że jestem urzędnikiem Deutsche Post Osten i przewożę pocztę
niemiecką. Wtedy kałmucy zrezygnowali z rewizji. Inną moją działalnością w czasie
konspiracji było zbieranie informacji z terenu o konfidentach, nastrojach ludności
cywilnej, obecności Niemców na terenie gminy Trzciana, podsłuchy rozmów telefonicznych
z posterunkiem policji itp. Często Władysław Sora, pracownik poczty w Łapanowie
informował mnie telefonicznie, w czasie pełnienia dyżuru nocnego na poczcie o ruchach
żandarmerii, czy gestapo. Takie same informacje z terenu Trzciany ja przekazywałem jemu.
Podobną działalność konspiracyjną prowadziła poczta w Żegocinie, należąca do
Placówki Trzciana, przez Liszkę i Liszkową. Z Żegociną nie posiadaliśmy, tak jak z
pocztą w Łapanowie bezpośredniego połączenia. Trzeba było łączyć się przez
Kraków i Bochnię, co utrudniało działalność konspiracyjną. Placówka Trzciana
współpracowała z Franciszkiem Puchałą, pracującym w niemieckiej służbie
kryminalnej w Bochni. Informował on nas o planowanych łapankach i rewizjach, co
pozwalało nam ostrzegać zagrożone osoby.
Inna działalność placówki Trzciana, w początkowym
okresie okupacji:
a) od 1941 r. wystawiano fałszywe kenkarty. Tą działalność
prowadził Władysław Kita "Lis" - urzędnik gminy Trzciana. Kenkarty na
zmienione nazwiska otrzymywali dowódcy placówki Trzciana, dowódcy plutonów, osoby
ukrywające się, lotnicy, uciekinierzy z obozów koncentracyjnych, ukrywający się
żydzi, uciekinierzy ze Śląska Opolskiego itp.
b) z ksiąg meldunkowych Urzędu Gminnego w Trzcianie wykreślono
wszystkich oficerów, wiele młodzieży. Z ksiąg tych bowiem często korzystało gestapo.
Przeglądano je na miejscu lub zabierano do Bochni na przeciąg około dwóch tygodni.
c) młodzież kierowana na przymusowe roboty do Niemiec stawała przed
komisją lekarską w Bochni. Młodzież ta bywała przeszkolona przez lekarza Piotra
Warzechę ukrywają-cego się pod nazwiskiem Karol Wawrzyn, pracownika urzędu gminnego w
Trzcianie. Udając różne choroby młodzież była odrzucana przez komisję niemiecką
jako "niezdolna do pracy w Niemczech" i wracała do domu. W ten sposób bardzo
mało młodzieży z gminy Trzciana wyjechało na przymusowe roboty.
d) otaczano opieką wysiedlonych z poznańskiego uciekinierów,
lotników oraz wysiedlonych po powstaniu warszawskim.
e) prowadzono działalność ochronna i sabotażową przy dostawach
kontyngentów zboża, mięsa, ziemniaków w formie prowadzenia odpowiedniej propagandy
oraz przekazując oddziałom partyzanckim zabierane kontyngenty. Tak np. KOS (Kierownictwo
Oporu Społecznego) w późniejszym okresie w sierpniu 1944 r. odebrał zarekwirowane
przez Niemców 30 szt. bydła z gminy Trzciana i Łapanów i zwrócił rolnikom. Oddawany
kontyngent wełny owczej był pomieszany z sierścią innych zwierząt itp.
f) zbierano, magazynowano i konserwowano broń. Broń zbierano po
rozbrajających się żołnierzach kampanii wrześniowej, rekwirowano ją tym, którzy nie
wzbudzali zaufania. W 1942 r. zgromadzono już 50 karabinów, które konserwowano u Jana
Zatorskiego i magazynowano w skrzyni zakopanej w ziemi. Magazyn ten został wykryty
przypadkowo przez dzieci zbierające w lesie jagody. Dzieci te chwaliły się tym, co
znalazły. Wiadomość ta doszła do posterunku policji granatowej w Trzcianie.
Komendantem policji był wówczas Malinowski - słynący z wielkiej gorliwości w
służbie Niemcom. Cały magazyn przekazano władzom niemieckim. Represji jednak nie
było, gdyż podano, że broń ta pochodzi z kampanii wrześniowej. Chłopi, zwożąc tę
broń zanurzali ją w błocie, aby zatrzeć ślady niedawnej konserwacji. Z powodu tej
wpadki placówka Trzciana po-siadała słabe uzbrojenie. Komendant placówki Trzciana
organizował stałe patrole na te-renie gminy, dla zapewnienia bezpieczeństwa ludności
przed napadami i kradzieżą grup złodziejskich, podających się za partyzantów.
Działalność tę przejęła później "Terenówka". W pierwszym okresie
okupacji prowadzono również tajne nauczanie, szkolenie wojskowe, co opisałem w
rozdziale "Szkolenie". Mimo wielu trudności związanych z okresem okupacji,
mimo aresztowania wielu kolegów, hartowała się w nas wola walki z okupantem.
Ginęli koledzy, np. z organizacji ZWOWP Włodzimierz
Podgórzec, Tadeusz Lech, Tadeusz Oleś (moi starsi koledzy z gimnazjum w Bochni) oraz
mój prof. Z. Zajączkowski. Zginęli oni w Oświęcimiu w 1941 r. Żadne jednak
niepowodzenia nie mogły powstrzymać nas od dalszej działalności konspiracyjnej. Mimo
sukcesów niemieckich w tym czasie na wszystkich frontach, pogłębiał się nasz
patriotyzm, wszyscy rwali się do walki. Nie prowadzono wtedy żadnych działań
zbrojnych, ale planowana działalność konspiracyjna była realizowana 4).
1 ) Wg. oświadczenia L. Skumiela ps. "Murzynek" i W. Kity ps. "Lis"
jest to organizacja Placówki w początkowym okresie okupacji.
2) Własne wspomnienia podał Józef Adamczyk ps. "Telefon" - łącznik a
później żołnierz "Terenówki".
3) Dwór w Kamionnej i ostatni dziedzic ppłk Stanisław Kościesza Ożegalski zasługują
na opracowanie przez historyków.
4) Opracował Józef Adamczyk na podstawie własnych wspomnień oraz dowódcy placówki
Leona Skumiela ps. "Murzynek" i szefa kompanii Władysława Kity ps.
"Lis".
Ciąg dalszy
>>>
|