ŹRÓDEŁKO KSIĘŻNEJ KINGI W UJEŹDZIE

Panorama Ujazdu z kapliczką Św. Kingi.

Panorama Ujazdu z kapliczką Św. Kingi na pierwszym planie.

  

Okładka książki "Baśnie i legendy znad Sanki".

    Jedną z atrakcji gminy Trzciana jest źródełko księżnej Kingi w Ujeździe, znajdujące się poniżej dawnego dworu, w przysiółku zwanym Dębina. To tajemnicze miejsce posiada legendę, spisaną w książce Zofii Wiśniewskiej pt. "Baśnie i legendy znad Sanki". Autorka zebrała w tym wydawnictwie 24 legendy opowiedziane przez starszych mieszkańców wszystkich wiosek gminy Trzciana.

    Przy owianym legendą żródełku mieszkańcy Ujazdu postawili kapliczkę, przy której odbywają się majówki. To miejsce trzeba koniecznie odwiedzić podczas wędrówki w okolicy Ujazdu.

Figurka Św. Kingi w kapliczce w Ujeździe.

     W zamierzchłych czasach nie było w Polsce żadnych utwardzonych dróg tak zwanych "bitych" czyli układanych ręką człowieka. To dopiero wiek XVI i dalsze przyniosły poprawę w tym zakresie. Przez nasza ojczyznę prowadziły natomiast szlaki handlowe, którymi podążali kupcy znad Morza Czarnego, a nawet z Azji nad Bałtyk. Zatrzymywali się oni w większych miastach mających prawo składu, rozkładali swoje towary, sprzedawali je, kupowali inne i podążali w stronę morza, by nabyć tam bursztyn czyli jantar. Z pięknych połyskujących złotem lub barwą przypominających stary miód kruchów jantaru wyrabiano ozdoby noszone chętnie przez kobiety Wschodu.
      Karawany kupieckie przemierzające szlaki były często narażone na napady rycerzy - rabusiów lub różnych łotrzyków, którzy chcieli się wzbogacić na cudzej krzywdzie. Toteż kolejni książęta i królowie starali się zapewnić bezpieczeństwo kupcom, co niestety nie zawsze się udawało. Ogromne niebezpieczeństwo, gdy nasz kraj był podzielony i rządzony przez wielu nie zawsze odpowiedzialnych władców.
      Szczególnie tragicznym był wiek XIII, kiedy to na Polskę raz po raz napadała orda tatarska paląc, rabując i mordując ludność. Wtedy to senioralną dzielnicą krakowską i rodową sandomierską rządził książę Bolesław Wstydliwy wraz z księżną Kingą córką króla węgierskiego Beli IV i Marii cesarzówny bizantyjskiej. Pewnego razu księżna Kinga wracała z odwiedzin rodziców z węgierskiej ziemi. Zmęczona była ogromnie, bo podróż trwała długo, a upalne lato dawało się we znaki ludziom i zwierzętom. Wreszcie koniec wojażu był już bliski, bo książęca świta zbliżała się do Kierlikówki, gdzie miano się zatrzymać w zajeździe, posilić, odpocząć, a stamtąd już bez postoju pospieszyć do królewskiego miasta Krakowa.
     W owym czasie przez Kierlikówkę przebiegał ważny szlak handlowy z południa Europy, a zwłaszcza z Węgier i Czech do Krakowa, Sandomierza, Wrocławia i dalej na północ. Dostojną świtę przyjęto w zajeździe bardzo gościnnie. O takich gościach można było tylko marzyć, a kiedy się już czarowny sen ziścił, opowiadano o nim przez wiele, wiele, lat. Nic zatem dziwnego, że od tego wydarzenia miejscowość, w której zatrzymała się w zajeździe księżna Kinga nazywano Ujazdem i taką nazwę nosi do dzisiejszego dnia.
      Koło zajazdu rosły przepiękne stare dęby. Szkoda, że dzisiaj już ich nie ma, bo jak wieść niesie były okazałe, rozłożyste, dorodne i dawały dużo cienia. Pozostała po nich jedynie nazwa przysiółka - Dębina. Wówczas jednak dęby zdobiły zajazd. Kiedy zacni goście posilili się i poszli na spoczynek, księżna wyszła na przechadzkę. Spacerowała wśród dębowych olbrzymów i podziwiała piękny krajobraz.
      Jakżeż tu było uroczo, niecodziennie i tyle zieleni. Teren to wznosił się, to opadał i wszystko byłoby wspaniale, gdyby nie ten dokuczliwy żar powodujący zupełny bezruch w przyrodzie. Wydawało się, że nawet liście drzew mdleją od upału. Księżna przypomniała sobie, że właściciel zajazdu skarżył się, iż od dłuższego czasu brakuje wody. Nie ma jej dla ludzi, nie ma dla zwierząt. Cóż robić - susza. Kinga zamyśliła się i w tej chwili poczuła także pragnienie, ale nie miała odwagi, by wrócić i poprosić o kubek wody. Oddano by jej na pewno nawet ostatni kubek płynu, bo księżnej się nie odmawia, ale tego właśnie nie chciała. Usiadła zmęczona upałem pod jednym z dębów i rozmyślając położyła rękę na ziemi. Nagle poczuła wilgoć. Zdziwiona zobaczyła, że obok miejsca gdzie siedziała, wytrysło źródełko z krystalicznie czystą wodą. Po odpoczynku książęca świta pojechała w dalszą drogę. Karczmarz i jego służba długo jeszcze patrzyli za odjeżdżającymi. W pewnej chwili jeden z parobczaków odwrócił się i zobaczył źródło Na jego głośny okrzyk przybiegli wszyscy. - Cud, cud - wołali jeden przez drugiego. To księżna zostawiła nam taki upominek! Mamy wodę, prawdziwą, zimną wodę. Zaczęli czerpać drogocenny płyn i napełniać nim wszelkie dostępne naczynia. Wody jednak nie ubywało. Byli uratowani. Od tego czasu minęło ponad 750 lat. Nie ma już dębów, nie ma zajazdu, jest natomiast malownicza miejscowość Ujazd, przysiółek Dębina i "źródełko księżnej Kingi", które według wierzeń ludzi ma właściwości lecznicze, "cudowne". Nie brakuje w nim wody nawet w czasie największej posuchy.
      Wielu mieszkańców wierzy, że woda z tego źródełka pomaga zwalczyć różne schorzenia. Przychodzą zabierają ją do domów, obmywają chore miejsca i piją, gdy dolega im jakaś wewnętrzna choroba. By doświadczyć jej leczniczej mocy, trzeba modlić się i prosić o pomoc błogosławioną* Kingę, która wkrótce będzie kanonizowana. Przychodzący po wodę zatrzymują się przy kapliczce zacnej księżnej, by złożyć jej należną cześć. Szczególnie wiele osób przychodzi w dzień jej imienin 24 lipca. Głęboka wiara i czyste serce potrafią przywrócić zdrowie.

* - 16 czerwca 1999 roku księżna Kinga została przez papieża Jana Pawła II kanonizowana i wpisana w poczet świętych.

Źródełko Św. Kingi w Ujeździe. To miejsce należy koniecznie odwiedzić.
Źródełko Św. Kingi w Ujeździe. To miejsce należy koniecznie odwiedzić.
PRZECZYTAJ TAKŻE: KTÓRA LEGENDA PRAWDZIWA ? >>>

wstecz

Ujazd